Otaczają nas obrazy, coraz większej gładkości, w coraz wyższej rozdzielczości, na rozlicznych ekranach. Za pomocą okularów, interfejsów i komputerowych trików przenosimy się w fikcyjną przestrzeń. Wszystko, co ważne – przynajmniej z perspektywy komercyjnej – musi być teraz w 3D. To 3D jest bezpośrednio dostarczane naszemu mózgowi za pomocą oczu; wyłącznie spojrzeniem penetrujemy wyimaginowane światy. Nasze ciało pozostaje w tyle.

Tytuł tego numeru – Przestrzeń jako taka – jest nieco złudny. Owszem zajmuje nas w tym numerze teoretyczne ujmowanie przestrzeni zarówno przez filozofów, jak i praktyków architektów, nie zajmujemy się jednak wyłącznie przestrzenią. Nie możemy jej – nawet dla celów samej refleksji – opróżnić. Przestrzeń jest pełna ludzkiej obecności, ludzkiej świadomości i ludzkiego ciała z nią reagującego.

W przestrzeniach dostarczanych nam przez architekturę zachodzi ostatnio zmiana – stają się coraz gładsze, bardziej płaskie, pozbawione śladów czasu i obecności i coraz bardziej wizualne. W tekście Kultura architektury Harry Mallgrave analizuje architekturę w kontekście badań kognitywistycznych, specjalną wagę przykładając do zmian w niej zachodzących pod wpływem projektowania komputerowego. Przywołując słowa Richarda Senneta, pisze: „granica w postaci ekranu komputera sprawia, że trudniej jest przejąć się takimi czynnikami jak klimat, atmosfera, materiał, faktura, skala i proporcje”.

Coraz mocniej brzmią równocześnie głosy oporu wobec konsekwencji parametrycznego i komputerowego projektowania, które modyfikuje nie tylko nasze otoczenia, ale, jak dowodzą badania neurologów i biologów, przede wszystkim mózgi projektantów. Dlaczego tak silnie oddziałuje współcześnie myśl Petera Zumthora czy Juhaniego Pallasmy, którzy mówią o projektowaniu jako o pracy ciałem, także w tworzeniu obrazów?< W Oczach skóry Pallasmaa pisze: „Konfrontuję moje ciało z miastem; moje nogi odmierzają długość pasażu i szerokość placu; moje spojrzenie nieświadomie projektuje moje ciało na fasadę katedry, gdzie przechadza się ono między gzymsami i płycinami, wyczuwając rozmiary wnęk i występów; ciężar mojego ciała spotyka się z ciężarem drzwi katedry, a moja dłoń chwyta za klamkę, kiedy wchodzę do ciemnego wnętrza” (Juhani Pallasmaa, Oczy skóry, Kraków: Instytut Architektury, 2012).

Podkreślając wagę ręcznego rysunku i pracy w modelu jako elementów przekładających obraz powstający w mózgu na jego ucieleśniony wizerunek, bronią architektury pojmowanej jako narzędzie tworzenia i percepcji doświadczenia wielozmysłowego – realnej przestrzeni. Przestrzeni naszego zamieszkiwania.