Aleksandra Kędziorek rozmawia z Kengo Kumą

ALEKSANDRA KĘDZIOREK: We wprowadzeniu do autorskiej wystawy Kengo Kuma. Eksperyment. Materiał. Architektura w muzeum Manggha w Krakowie zachęca pan, żebyśmy przestali myśleć o architekturze jak o pudełku. Pisze pan w kontekście pandemii, ale nie jest to nowy postulat; już wcześniej wzywał pan do praktykowania architektury relacji zamiast tworzenia budynków, które dominują nad otoczeniem. Co sprawiło, że zaczął pan myśleć o projektowaniu w ten sposób?

KENGO KUMA: W XX wieku beton był używany jako najbardziej efektywny i trwały materiał do budowy miast. Niestety, betonowe miasta są zamknięte, a ich mieszkańcy oddzieleni od natury. To dla człowieka przykra sytuacja. Zamiast wciąż używać betonu, musimy poszukać nowych materiałów – takich, które pomogą nam tworzyć bliską, intymną relację z naturą. Już przed pandemią zachęcałem, by tak podchodzić do projektowania. Pandemia nadała mojemu postulatowi mocniejszy kontekst.

AK: Jednym ze sposobów na kształtowanie nowych relacji pomiędzy architekturą i jej otoczeniem jest powrót do rzemiosła. Często odnosi się pan do lokalnej tradycji budowlanej, zwłaszcza japońskiej. Dlaczego uważa pan badanie architektury wernakularnej za istotne?

KK: W tradycyjnej architekturze nie instalowano sztucznej klimatyzacji, a przez to była o wiele mocniej związana ze środowiskiem naturalnym. Miała naturalną wentylację, stosowała tradycyjne rozwiązania do kontroli temperatury w pomieszczeniach, powstawała z miejscowych materiałów. Powrót do lokalnych tradycji budowlanych i używanie lokalnych surowców pozwalają ograniczyć globalne ocieplenie i projektować w sposób bardziej zrównoważony. Tradycja pracy z drewnem jest – szczególnie w Japonii – bardzo długa. Otwarta architektura z lokalnego drewna może być dobrym rozwiązaniem dla naszych przyszłych miast. Takie koncepcje staram się wprowadzać do projektowania.

AK: Kengo Kuma & Associates to globalna firma architektoniczna z biurami w Tokio, Paryżu i Pekinie, z projektami realizowanymi na całym świecie. Kiedy w biurze powstaje projekt dla odległej lokalizacji, odnosicie się państwo do wiedzy z tamtych okolic, czy to japońska tradycja pozostaje głównym źródłem inspiracji?

KK: Zawsze staramy się pracować z lokalną tradycją i w miarę możliwości używać miejscowych materiałów. Z architektury wernakularnej nadal wiele możemy się nauczyć.

AK: Rozwiązania stosowane w architekturze wernakularnej otwierają ludzi na doświadczanie zjawisk przyrodniczych: pór roku, pogody, zmiennych warunków zewnętrznych. Te warunki bywają trudne, o czym przypomina pan w eksperymentalnym projekcie Memu Meadows, prowadzonym przez Kengo Kuma Lab.

KK: Memu Meadows dotyczy uczenia się z architektury wernakularnej. Jest zlokalizowany na wsi na wyspie Hokkaido, na północy Japonii. Zimy są tam mroźne, mimo to lokalne domy buduje się z liści bambusa. Ten miękki materiał pozwala kreować komfortowe, intymne wnętrza, ale też chroni przmrozem. Badaliśmy tamtejszą architekturę wernakularną i staraliśmy się przełożyć stosowane w niej technologie na współczesne projektowanie. W zrealizowanym projekcie zastosowaliśmy system podwójnych ścian, by chronić wnętrza przed niskimi temperaturami, oraz tradycyjny system grzewczy tub w podłodze. Wiele razy zostawałem w Memu Meadows i doświadczyłem miękkości użytych tam materiałów. Budynek jest naprawdę komfortowy, a dzięki skali wtapia się w otoczenie, więc w środku czujesz się, jakbyś przebywał bezpośrednio na łonie natury, niczym nieoddzielony. Rano wnętrza są jaśniejsze, wieczorami ciemniejsze, zgodnie ze zmieniającym się światłem na zewnątrz. Doświadczenie przebywania w Memu Meadows dalece odbiega więc od doświadczenia życia w pudełku, czyli większości powstającej współcześnie architektury.

AK: Czy wasze doświadczenia można zastosować tylko przy projektowaniu domów, czy da się je przenieść również do innej skali, na przykład przestrzeni publicznych?

KK: Próbowaliśmy już używać miękkich membran w większych budynkach, z dobrym efektem, między innymi na stacji kolejowej Takanawa. Jej przestrzeń znacząco różni się od zwykłej stacji kolejowej.

AK: Słynie pan z uważności na materiały. W projektach Kengo Kuma & Associates często pojawia się drewno, czasem współczesne materiały, ale użyte w wernakularny sposób. Czym kieruje się pan przy ich doborze: walorami wizualnymi czy w grę wchodzą również inne parametry?

KK: Efekt wizualny jest częścią materiału, tak jak jego tekstura, doświadczenie dotykowe. Uwielbiam tkaniny z powodu ich miękkości. Gdy dotyka się miękkiego materiału, to tak, jakby dotykało się przyjaciela. Twarde materiały – beton czy stal – nie wydają się ani trochę przyjazne, tworzą dystans. Wolę żyć wśród materiałów- przyjaciół – oto moje kryterium.

AK: Pana architekturę tworzą też elementy nienamacalne.

KK: Weźmy maty tatami. W tradycyjnej architekturze japońskiej wykłada się nimi podłogę. Spośród różnych materiałów wyróżnia je unikalny zapach. Wciąż czuję nostalgię na myśl o relaksującym zapachu maty tatami. Dobrze się na nich śpi.

AK: Czy próbował pan przenieść to doświadczenie do swoich projektów?

KK: Tak, czasami używam mat tatami we wnętrzach projektowanych przeze mnie budynków, ostatnio w Paryżu [w butiku Grand Seiko – przyp. red.]. Nie był to dom, ale przestrzeń publiczna, i zapach mat tatami zupełnie odmienił jej doświadczenie.

AK: Inne nienamacalne elementy w pana architekturze – światło czy powietrze – mają ogromny wpływ na jej odbiór. Jak pracuje pan z nienamacalnymi budulcami – głównie w wyobraźni czy na modelach?

KK: Wyobraźnia jest oczywiście najważniejsza w procesie projektowania. Nie ufam programom komputerowym, bo nas jej pozbawiają. Kiedy chcę sobie coś wyobrazić, zwizualizować, najlepiej sprawdza się stworzenie makiety i skupienie się na przestrzeni, którą przedstawia.

AK: Makieta może później trafić na wystawę, na przykład do Krakowa. Na co chciałby pan szczególnie zwrócić uwagę zwiedzających?

KK: Na tę wystawę zaprojektowaliśmy specjalny pawilon o nazwie Chmura. Wydaje się organiczny, ale jego kształt wynika z matematyki. Staraliśmy się znaleźć nową matematykę do złożenia elementów składowych. Ten niewielki pawilon odzwierciedla istotę mojego procesu projektowania.

AK: Ma też charakter edukacyjny.

KK: Może posłużyć za przykład połączenia inżynierii z wyobraźnią, jakiego staram się uczyć studentów. W biurze często pracujemy ze studentami, zachęcamy ich do własnoręcznego tworzenia modeli, mockupów – to istotne doświadczenie.

AK: Poza Kengo Kuma & Associates prowadzi pan Kengo Kuma Lab na UniwersytecieTokijskim. Czy te dwie gałęzie pana działalności – projektowa i edukacyjna – są jakoś połączone?

KK: Są mocno z sobą związane: uczymy studentów naszych metod projektowych. Używanie prawdziwych materiałów i własnoręczna praca mają ogromne znaczenie dla naszego procesu projektowania, a jednocześnie najlepiej sprawdzają się w uczeniu architektury.

AK: Dziś młodsze pokolenie obawia się nadchodzącej katastrofy klimatycznej. Architektura wydatnie się do niej dokłada, ale ma szanse również odegrać ważną rolę zapobiegawczą. W jaki sposób pana zdaniem architektura może się mierzyć z tym problemem? Jak projektować budynki i jednocześnie nie ulegać dyktatowi ciągłego wzrostu, do tej pory napędzającego rynek budowlany?

KK: Uważam, że pandemia będzie momentem zwrotnym w historii architektury. Przed pandemią architektura i urbanistyka miały wspólny cel: dogęszczanie. Dążono do niego, stawiając kolejne wieżowce. Podczas pandemii każdy na Ziemi odczuł, że dogęszczanie nas zabije. Teraz wszyscy boją się zbytniej koncentracji. Po pandemii należy zacząć nowe projektowanie, nastawione na dwa cele: powrót do natury i uniknięcie zbytniego zagęszczenia. Architekt powinien pokazać ludziom nowe możliwości, nowe style życia, które przybliżą ich do środowiska naturalnego i oddalą groźbę globalnego ocieplenia. Ta trudna sytuacja jest w pewnym sensie również ekscytująca: musimy znaleźć nowe rozwiązania, które pomogą nam stawić czoła wyzwaniom przyszłości.