Ilustracje: Anna Zabdyrska

Zanim przystąpię do omawiania tematu rzeczywistości rozszerzonej, chciałabym Państwu opowiedzieć o moim niecodziennym poranku. Jestem gotowa do wyjścia, zakładam okulary, spoglądam na niebo i widzę, że dzień będzie pogodny, ze słabym wiatrem, najniższa temperatura wyniesie 15° C, najwyższa 25. Ubieram lekką marynarkę, upewniam się, czy autobus będzie punktualnie – będzie – i raźnym krokiem udaję się na przystanek. Wsiadam do autobusu (jakże przepełnionego!) i czytam na stojąco wiadomości, przeglądam pocztę elektroniczną, rozmawiam z kolegami. W pewnym momencie informacje drogowe sugerują, że lepiej będzie wysiąść i kontynuować drogę pieszo. Wysiadam. Nawigator podpowiada mi najkrótszą drogę do celu. Tam, w sercu Rzymu, w cieniu Panteonu, czeka na mnie znana biolożka, z którą mam przeprowadzić wywiad. – Może miałaby Pani ochotę zwiedzić świątynię? – Ależ tak! Bardzo chętnie! We wnętrzu majestatycznego budynku odświeżam sobie wiadomości w sieci, żebym mogła powiedzieć jej coś o historii, o sztuce i o tym okrągłym otworze w olbrzymiej kopule budynku. Potem siadamy w barze na wolnym powietrzu. Popijając kawę, pytam ją, czy mogę filmować wywiad, w ten sposób będę mogła w czasie realnym pokazywać go swoim studentom. Ona się na to zgadza. Mówi o syntezie życia, która będzie przyszłością biologii. Temat jest fascynujący, ale nieco trudny, więc zaglądam parę razy do encyklopedii. Wywiad jest bardzo udany. Teraz studenci chcieliby jej zadać kilka pytań, ale trzeba kończyć, także dlatego, że baterie Google Glass, które noszę od rana, już się prawie rozładowały. Odstawiam zatem okulary przyszłości i wszystko wydaje mi się lekkie i spokojne…

Niemniej, drodzy czytelnicy, co za rewolucja! Co za wygoda! To jakby mieć dodatkowy zmysł: „zmysł cyfrowy”.

To prawda, że aby sprawdzić prognozę pogody, sytuację na drogach, rozkład autobusów, pocztę elektroniczną, nawigatora, sieć, następnie dzwonić, chatować, otrzymywać informacje, kręcić film, nadawać w streaming itd., itd. mogłabym też używać zwykłego smartfona. Musiałabym jednak długo mocować się z komórką, odizolować od otoczenia i od miłego gościa, który mógłby mnie uznać za nieuprzejmą i mało towarzyską. Natomiast żeby nadawać komendy Google Glass, wystarczyło kiwnąć głową, przemówić do urządzenia i dotknąć zausznika. Za każdym razem obrazy wyświetlały się tam, na małym monitorze w górnym prawym rogu oprawy, przy czym wydawały się o wiele centymetrów dalej, niż wskazywałaby ich rzeczywista odległość od oka.

Historia inteligentnych okularów zaczyna się w 1989 roku, kiedy student Massachusetts Institute of Technology w Bostonie postanowił zamontować małą kamerę w swoich okularach korekcyjnych, by móc lepiej zapamiętywać lekcje. Od tej pory Thad Starner (to jest właśnie imię pomysłowego studenta) nie przestał udoskonalać prototypu; dzisiaj prowadzi projekt Google Glass dla Google Inc. Przedsiębiorstwo z Mountain View jako pierwsze postanowiło zainwestować pokaźne środki w projekt rzeczywistości rozszerzonej, a teraz jest prawie gotowe wylansować na światowym rynku wersję Explorer swoich inteligentnych okularów. W tym czasie uważnie analizuje problemy, niebezpieczeństwa i potencjał zgłaszane już obecnie przez wielu eksperymentatorów.

Pierwsza kategoria problemów to kwestie natury technicznej. Na razie Google Glass jest rodzajem smartfona. Dzięki sieci Wi-Fi (jak i również bluetooth) okulary są wyposażone w te same funkcje co zwykły smartfon. Ograniczenie to wynika z niewystarczającej jeszcze miniaturyzacji ich komponentów (szczególnie baterii). Krótko mówiąc, póki co nie da się wszystkiego zmieścić w jednej oprawce. Także wytrzymałość baterii (zaledwie kilka godzin) jest niemałym problemem. Nie rozwiązano jeszcze problemu widoczności obrazów na monitorze, kiedy przebywa się na wolnym powietrzu. Na razie konieczne są szkła przeciwsłoneczne. Nie wspominając o cenie, która waha się pomiędzy 300 a 1000 dolarów, w zależności od modelu. Do tego dochodzą kwestie prawne i zasady bon tonu. Póki co, ze względu na bezpieczeństwo oraz ochronę prywatności i praw autorskich, w Stanach Zjednoczonych nie wolno używać urządzenia podczas prowadzenia samochodu, w niektórych miejscach publicznych (bary, restauracje, muzea, kina, teatry itd.), na terenach wojskowych i w miejscach, gdzie Google Glass mogłyby stanowić zagrożenie dla publicznego bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o stronę społeczną, należy pokładać nadzieje w etykiecie. Nie tylko ze względu na zasady dobrego wychowania: ktoś, kto sobie nie życzy być nagrywanym, fotografowanym i następnie może „udostępnianym” na portalach społecznościowych, mógłby wszcząć bardzo ostre dyskusje o nieprzewidywalnych konsekwencjach. O ewentualnym niekorzystnym wpływie urządzenia na zdrowie jeszcze nic nie wiemy. Są pewne wątpliwości odnośnie do zdwojonego widzenia, które urządzenie to powoduje, ale – jak głosi Google – jedyna dotąd sygnalizowana reakcja to migrena, która podobno pojawiła się dopiero po długim użytkowaniu. Jednak najciekawszą kwestią są wyjątkowe możliwości zastosowania okularów w zakresie nadzoru i bezpieczeństwa, obrony cywilnej i środowiskowej, edukacji, medycyny oraz wielu innych. Póki co, nowojorska policja testuje je w oddziałach specjalnych, zarówno po to, by ułatwić patrolowanie (agenci mogą konsultować się z centralą czy sprawdzać dane w archiwach, nie przerywając rutynowych czynności), jak i po to, by rozpoznać ewentualnych poszukiwanych (za pomocą biometrycznego systemu rozpoznawania twarzy). Także liczne szpitale stosują z pożytkiem Google Glass. W Indiana University Health Methodist Hospital (Indianapolis, USA) użyto ich podczas skomplikowanej operacji chirurgicznej jamy brzusznej w celu konsultacji zdjęć z rezonansu magnetycznego bez potrzeby ciągłego błądzenia wzrokiem między łóżkiem operacyjnym a kliszami. W Madrycie, w klinice CEMTRO, za ich pomocą kilku kolegów asystowało chirurgowi ortopedzie podczas skomplikowanej operacji przeszczepu chrząstki w kolanie. By pozostać przy kwestiach zdrowia, przewiduje się, że Google Glass mogą być użyteczne w karetkach pogotowia, gdzie skrócenie czasu potrzebnego na to, by przenieść dane z jednego oddziału albo szpitala do drugiego, mogłoby wielu ludziom uratować życie.

Stosowanie inteligentnych okularów w celach użyteczności publicznej bez wątpienia ulepszy życie ludzi i społeczeństwa oraz będzie się przyczyniać do wzrostu ogólnego dobrobytu ludzkości. Kiedy tylko urządzenie zostanie udoskonalone i jego cena stanie się przystępniejsza, może stać się zwykłym dobrem konsumpcyjnym. To się już wydarzyło kolejno z PC, z notebookiem, z telefonem komórkowym, a dzisiaj ze smartfonem – wszystkie te urządzenia kiedyś były elitarne. Jednak w odróżnieniu od ich poprzedników urządzenia rozszerzonej rzeczywistości mogą mieć dużo większy wpływ na naszą komunikację, percepcję rzeczywistości, obcowanie z ludźmi, a także „zamieszkiwanie” czasu i przestrzeni.

Warto przypomnieć, iż rewolucja cyfrowa rozpoczęła się w 1981 roku wraz z nadejściem PC. Kolejne etapy to powstanie World Wide Web, rozpowszechnienie się programów open source, wreszcie smartfon, który stanowi syntezę rewolucji cyfrowej – zawiera w sobie wszystkie możliwe urządzenia elektroniczne: komputer, telefon, aparat fotograficzny, kamerę, radio, telewizję, GPS, oraz aplikacje służące do odtwarzania MP3, czytania e-booków, odczytywania kodów QR, odtwarzania filmów, rozpoznawania głosu i obrazów, gry itd.). Teraz, kiedy można rozwinąć aplikacje cyfrowe dla automatyzacji i rozrywki dostępne dla wszystkich, oczekuje się nadejścia drugiej rewolucji cyfrowej, której ważnym aspektem będzie technologia prêt-à-porter, pozwalająca rozszerzać naszą rzeczywistość. Kiedy nadejdzie, obecne narzędzia elektroniczne okażą się przestarzałe.

Prawdę mówiąc, pomysł, by uczynić z narzędzi elektronicznych wygodne akcesoria do ubrań, już się przyjmuje. W sprzedaży są bransoletki z GPS, smart watches oraz czujniki mierzące wszelkiego rodzaju czynności i funkcje biologiczne. Smartfony i tablety, najpopularniejsze urządzenia przenośne na świecie, nie są ani smart, ani friendly, jak obiecują, chociażby ze względu na ich zakres użytkowania i ergonomię. Użytkownik jest zmuszony kierować wzrok na urządzenie, w ten sposób izoluje się od otoczenia i może mieć to poważne konsekwencje zarówno jeśli chodzi o koncentrację (podczas prowadzenia pojazdów, w szkole itd.), jak i o wymiar społeczny. Poza tym są one przyczyną dobrze znanych wad postawy ciała, szkodliwych dla zdrowia, szczególnie dzieci, które są stałymi użytkownikami mobilnych technologii. Krótko mówiąc, obecne urządzenia przenośne są niewygodne i potencjalnie niebezpieczne; mają ciało (twardy dysk) nieprzystawalne do wysoce rozwiniętych programów i systemów operacyjnych (software), które zawierają.

Powitajmy zatem z nieskrywaną radością technologię prêt-à-porter, harmonijną syntezę twardego i miękkiego dysku – pod warunkiem jednak, że będziemy przygotowani na jej nadejście. Albowiem jedno musi być jasne: rzeczywistość nie będzie już taka sama. Kiedy zakłada się okulary inteligentne, najbardziej rzuca się w oczy współistnienie przestrzeni realnej i wirtualnej. Percepcja przestrzeni rozszerza się praktycznie bez ograniczeń, tworząc właśnie przestrzeń rozszerzoną. W rezultacie doświadczenie przestrzeni także się rozszerza. Na przykład gdy spacerujemy po parku w Londynie, możemy wejść do biblioteki w stanie New Jersey i wypożyczyć książki w formacie elektronicznym, równocześnie (albo zaraz potem) wziąć udział w konferencji w Krakowie. Gdy rozszerza się nasza percepcja przestrzeni, zmienia się znacząco także sposób, w jaki wchodzimy w kontakt z rzeczywistościami przestrzennymi i ich doświadczamy, osobno lub wszystkich razem (park, biblioteka, sala konferencyjna). Wynika z tego rozszerzone doświadczenie przestrzeni – całkowicie nowy rodzaj relacji z otoczeniem (które w naszym wypadku jest przestrzenią fizyczną i wirtualną zarazem). Za pomocą niektórych aplikacji można na przykład podróżować wirtualnie po całym świecie, samotnie lub w towarzystwie, wybierając różne drogi do celu – zarówno rzeczywistego, jak i wirtualnego. Kolejnym przykładem rozszerzenia doświadczenia przestrzennego jest udostępnianie innym fragmentów własnego życia. Proszę sobie wyobrazić potencjał komunikatora WhatsApp w przełożeniu na okulary inteligentne. Każdy z nas mógłby uczestniczyć w życiu drugiego, zamieniając się rolami. Na przykład student mógłby udostępniać swój dzień w szkole swoim nieobecnym kolegom, którzy mogliby słuchać lekcji w trybie zaocznym, jakby z punktu widzenia kolegi. Ten z kolei mógłby wchodzić w życie każdego z nich. W ten sam sposób można by spacerować, zwiedzać muzeum lub miasto, jeździć na rowerze, iść na kolację, do dyskoteki z innymi, nie spotykając się fizycznie, mając dostęp do tych samych przestrzeni, ale z punktu widzenia tego drugiego, jakby zamieniając się rolami. Zarysowuje się także wirtualna przestrzeń konsultacji: natychmiastowy dostęp, na pierwszy rzut oka, do wszelkiego rodzaju informacji dostępnych w sieci. Za pomocą systemów rozpoznania dźwięku i obrazu możemy się błyskawicznie dowiedzieć, kto jest autorem symfonii lub dzieła sztuki, jak nazywa się zabytek i jaka jest jego historia, poznać nazwę drzewa i jego wyznaczniki gatunkowe itd. Spoglądając na jakikolwiek produkt spożywczy wystawiony na półce w hipermarkecie, możemy poznać jego składniki; jeśli metka nosi kod identyfikacji radiowej (RFID), możemy sprawdzić ścieżkę produkcji danego artykułu, zanim go kupimy. Także język obcy dzięki translatorowi otrzyma swoje miejsce w przestrzeni wirtualnej konsultacji. Wystarczy być podłączonym do sieci (warunek konieczny rzeczywistości rozszerzonej) i przestrzeń nie będzie już miała granic.

Przy takim zagęszczeniu wirtualnych obecności także cechy miejskich aglomeracji ulegną zmianie. Za pomocą okularów inteligentnych nasi nieobecni krewni, przyjaciele, koledzy lub znajomi będą mogli nie tylko spoglądać naszymi oczami, lecz także działać na odległość, modyfikując stan rzeczy. To już się odbywa, na dwa sposoby. Można kierować na odległość jakimś działaniem na zasadzie tutora, przykładem tego jest wspomniana operacja chirurgiczna, ale podobnie może być także wtedy, kiedy uczeń odrabia zadanie z matematyki i nie może sobie z nim poradzić. Łączy się wówczas ze swoim profesorem przez Google Glass, pokazuje mu zadanie i rozwiązuje je z jego pomocą, tak jakby profesor stał przy nim. Inną sytuacją jest, kiedy działa nie ten, kto nosi inteligentne okulary, lecz trzecia osoba, przez nas upoważniona, zaocznie. Mamy tego rodzaju sytuację, kiedy zwracamy się do serwisu komputerowego: operator wchodzi wtedy za pomocą odpowiedniego programu do naszego komputera i przeszukuje go na odległość w poszukiwaniu problemu. Podobna sytuacja może się zdarzyć, jeśli wynajęliśmy łódź, a nagle nadszedł sztorm i nie wiemy, jak się zachować. Przez Google Glass łączymy się natychmiast z kapitanatem portu. Zanim nadejdzie pomoc, marynarze sterują łodzią na odległość, poprzez moje okulary, do których są podłączeni (tak samo postępuje się z dronami). Jest to możliwe wyłącznie pod warunkiem, że łódź jest zautomatyzowana (jak w automatyce domowej), a okulary podłączone do bezprzewodowego systemu automatyzacji zainstalowanego w wynajętej łodzi. To nie ja steruję łodzią, lecz marynarze, zaocznie. Takie systemy zaocznej kontroli są powszechnie stosowane w wojsku, w telemedycynie, ilekroć jest obecny bezprzewodowy system automatyzacji.

***

W przyszłości możliwość działania na odległość za pomocą systemów automatyzacji podłączonych do technologii prêt-à-porter służących rozszerzaniu rzeczywistości mogłaby być standardem dla każdego urządzenia. W rezultacie wszechobecność, pojmowana jako zdolność do równoczesnego działania w kilku miejscach, stałaby się zjawiskiem masowym o nieprzewidywalnych konsekwencjach. Jeśli rzeczywistość rozszerzona sprawia, że przestrzeń panuje niepodzielnie, w rezultacie czas sprowadza się do wiecznej teraźniejszości, składającej się ze współobecności i współistnienia osób, miejsc, rzeczy, obrazów, dźwięków, wiadomości i danych. Pojęcie czasu zbliża się do idei czasu realnego w informatyce, gdzie oznacza ono prędkość danego systemu operacyjnego. Kiedy używa się okularów inteligentnych, czas chronologiczny ujawnia się w następstwie informacji wizualnych i audio, spływających zewsząd do urządzenia w czasie realnym. Czas chronologiczny jest więc skanowany przez ten nieprzerywany przepływ informacji, w którym liczy się teraźniejszość, doraźność przekazu, danych. Życie zatem dostosowuje się do czasu realnego, nie do czasu chronologicznego. Takie przeżywanie przestrzeni od informacji do informacji sprawia jednak, że tracimy z pola widzenia złożoność procesów (szczególnie historycznych) oraz sens, który możemy nadać swojemu życiu. Dzieje się to na niekorzyść ludzkiego działania intencjonalnego – jedynego zdolnego do tego, by zmienić bieg historii, także osobistej, w sposób świadomy i odpowiedzialny, zgodnie z projektem obdarzonym sensem.

Ostatnia uwaga o rzeczywistości rozszerzonej dotyczy roli przyzwyczajenia. Okulary inteligentne zdwajają widzenie. Teoretycznie nie powinniśmy mieć problemu z przyzwyczajeniem się do tego nowego sposobu patrzenia, gdyż nasz mózg zawsze łączy z sobą dane z percepcji (samo widzenie obuoczne jest wynikiem adiustacji dwóch osobnych obrazów w jeden stereoskopowy). W percepcji zdolność ta ujawnia się także w umiejętności odbierania wielu przedmiotów osobnych jako jednego zbioru: las, chmara ptaków, rój itd. Analogicznie, zdwojone widzenie umożliwiane przez Google Glass powinno w jakiś sposób zostać sprowadzone do jedności. Ponieważ jednak intencjonalność odgrywa tu pewną rolę, nie może się to odbywać w sposób automatyczny. Ktokolwiek używa tych okularów, może za każdym razem decydować, czy skupić uwagę na obrazie (wirtualnym) na ekranie, na obrazie (realnym), który ma przed sobą, czy też na obu (wirtualnym i realnym). Tyle że w tym ostatnim wypadku mamy do czynienia ze współistnieniem wirtualnego i realnego, które powoduje zdwojone widzenie. Ten rodzaj widzenia okazuje się z początku bardzo męczący, choć z czasem można się do niego przyzwyczaić. Wtedy widzi się tylko jeden obraz – ani wirtualny, ani realny. Jeśli fizjologia ludzka przyzwyczai się do zdwojonego widzenia, użytkownicy okularów inteligentnych z wygody będą woleli skupiać uwagę przeważnie na obu obrazach. Wtedy siła przyzwyczajenia uczyni naturalnym widzenie zdwojone, nadając mu konieczną jedność, bez której człowiek czułby się nieswojo. Jeśli zdwojone widzenie stanie się naturalne, ktokolwiek założy urządzenie, szczególnie jeśli to tubylec cyfrowy, będzie miał nie tylko percepcję rzeczywistości rozszerzonej, będzie także prowadził rozszerzone życie, harmonijną syntezę realnego i wirtualnego.

Byłby to nowy i bezprecedensowy fakt, którego konsekwencje trudno przewidzieć, szczególnie na płaszczyźnie ontologicznej. Jednostka rozumiana tak, jak ją dziś pojmujemy – jako istota odrębna od innych i obdarzona wolną wolą – zmieni się w coś innego; tylko nie potrafimy jeszcze powiedzieć, w co. Możemy jednak wyobrazić sobie człowieka przyszłości jako pewnego rodzaju jednostkę peryferyjną, podłączoną do wielu miliardów innych jednostek peryferyjnych, wszystkich pozostających pod nadzorem jednostki globalnego przetwarzania. Oczywiście to tylko jedna z możliwości, ale w gruncie rzeczy tą drogą właśnie podążamy.

TŁUMACZENIE Z WŁOSKIEGO:

EMILIANO RANOCCHI