Ogólny widok wystawy “Form folgt Paragraph” w Wiedeńskim Centrum Architektury z podestem prezentującym zróżnicowane wymiary schodów w zależności od norm prawnych obowiązujących w kilku krajach; FOT. L. RASTL / ARCHITEKTURZENTRUM WIEN

W listopadzie 2017 roku Wiedeńskie Centrum Architektury otworzyło wystawę Form folgt Paragraph (Forma podąża za paragrafem). Za sprawą tej ekspozycji poruszony został temat będący od lat przedmiotem gorącej debaty. Kto decyduje o tym, jak wyglądają nasze miasta i domy? Czy nadal są to architekci i urbaniści, czy może już dawno temu ster przejęły paragrafy? W centrum uwagi znalazły się przepisy, bez których we współczesnej architekturze nic nie jest możliwe. Kto ustala te reguły, co mówią o naszym społeczeństwie i czy naprawdę w przeszłości było lepiej? Wystawa w Wiedeńskim Centrum Architektury obrazowo i konkretnie, krytycznie, a w niektórych przypadkach również w sposób niezamierzenie humorystyczny odsłania zazwyczaj niewidoczne kulisy architektury i urbanistyki. 

Wystawa miała długą historię. Od lat słyszeliśmy skargi środowiska architektów na mnogość przepisów i coraz większe ograniczenia w projektowaniu, a także na sprzeczne przepisy i umowy architektoniczne, które de facto każdego rozsądnego architekta ponownie wysyłały do szkoły. Słyszeliśmy o przekraczaniu kosztów, opóźnieniach budowlanych, długich procedurach oceny oddziaływania na środowisko, sądowych rozprawach dotyczących odpowiedzialności oraz nowych kreacjach słownych, takich jak zarządzanie roszczeniami. Nasza publiczność zadawała wiele pytań: dlaczego budynki są tak jednolite? dlaczego place zabaw są tworzone bez wyobraźni? dlaczego nie sadzi się już drzew przed domami? dlaczego ostatnio tak trudno jest otworzyć drzwi? Do architektury nie dołącza się instrukcji obsługi – choć towarzyszy ona nawet wyciskarce do cytrusów za piętnaście euro z supermarketu – a dla użytkowników pomieszczeń, w których mieszkamy, pracujemy i się uczymy, już dawno przestała być zrozumiała i straciła swoją oczywistość. 

Jednym z głównych punktów działalności Wiedeńskiego Centrum Architektury jest edukacja z zakresu architektury. Wydawało się więc, że nadszedł czas, by zająć się tymi pytaniami i spojrzeć za kulisy działalności budowlanej. Czas na wystawę prezentującą interakcje architektury i prawa, twórczej przestrzeni i przepisów bezpieczeństwa, siły innowacji i mocy norm. Oprócz wyzwania w postaci przekształcenia złożonego zagadnienia i treści przepisów w obrazową i zrozumiałą ekspozycję ważne było dla nas również pokazanie, że wzrost liczby przepisów jest wynikiem ogólnego rozwoju społecznego, za który wszyscy ponosimy odpowiedzialność. Świat staje się coraz bardziej złożony, a ustawodawcy reagują na tę tendencję. 

Panoptykon przepisów – infografika prezentująca przenikanie się ustaw, rozporządzeń, wytycznych i norm wydawanych na różnym szczeblach administracji samorządowej i federalnej, które muszą być uwzględniane przez architektów w projektach obiektów publicznych; GRAFIKA: S. FUHRER / ARCHITEKTURZENTRUM WIEN

Punktem wyjścia dla naszych poszukiwań było około czterdziestu rozmów z ekspertami: architektami, architektami krajobrazu, deweloperami, politykami, przedstawicielami administracji i izb. W ten sposób chcieliśmy poznać najważniejsze zagadnienia i wysłuchać wszystkich stron. Zadawaliśmy sobie pytanie, którą stronę powinniśmy reprezentować Mówić o uciemiężonych, zakneblowanych architektach, oderwanych od życia ustawodawcach czy generujących zyski lobbystach przemysłowych wspierających normy wyłącznie w celu uzyskania własnych korzyści? A może problem leży po stronie przeciążonych złożonością spraw sędziów, którzy muszą opierać się na ekspertyzach? 

Ta sieć interesów, opinii i sprzecznych wypowiedzi stała się podstawą naszej pracy, a nasze poglądy zmieniały się kilkakrotnie w zależności od grupy interesów, którą aktualnie się zajmowaliśmy. Trudno wyznaczyć granicę pomiędzy pragnieniem większej wolności a potrzebą wyższego bezpieczeństwa. Celem wystawy było wyjaśnienie laikowi podstaw prawnych otoczenia, które powstało i powstaje wokół niego. Ponadto chcieliśmy zainspirować nią architektów. W efekcie wystawa miała być przede wszystkim przyczynkiem do społecznej dyskusji i jednoznacznie pokazać, że powyższe pytania dotyczą każdego z nas, gdyż wszyscy współuczestniczymy w rozwoju otoczenia i że nie jest to jedynie niszowy problem architektonicznego dyskursu. Aby przedstawić tę złożoność zagadnień w ramach jednej wystawy, poruszyliśmy wiele tematów, a jeszcze więcej pominęliśmy. W każdej części ekspozycji staraliśmy się przybliżyć zwiedzającym treści – również przez możliwość ich fizycznego doświadczania – a przy całej powadze tematyki uważaliśmy, by nie tłumić mimowolnego humoru. 

PANOPTYKON PRZEPISÓW 

W panoptykonie przepisów znalazło się pięć projektów zrealizowanych na terenie pięciu austriackich krajów związkowych: szkoła, szpital, budynek mieszkalny, supermarket i teatr. Są one obwarowane mnogością federalnych i krajowych ustaw, rozporządzeń, wytycznych i norm, które wpływają na ostateczny kształt budynków i muszą być uwzględniane w codziennej pracy projektantów. Zapewne niejeden zwiedzający poczuł się zaskoczony informacją, że w tym kontekście występuje nie tylko główna ustawa budowlana, lecz pojawiają się także przepisy prawa lotniczego, ochrony przed promieniowaniem oraz niewiarygodna liczba norm. Jak to się dzieje, że normy – czyli w zasadzie rekomendacje – w praktyce stają się niemal obowiązującym prawem? 

Ustawy są tworzone przez demokratycznie usankcjonowane organy, a tym samym pośrednio przez nas jako społeczeństwo; z normami rzecz ma się inaczej. Norma nie jest ustawą; z drugiej strony jednak ustawa, rozporządzenie lub nawet umowa prywatnoprawna mogą zakładać przestrzeganie określonych norm i w ten sposób czynić je wiążącymi. O ogromnym znaczeniu norm decyduje jednak „przestępstwo popełniane w sali sądowej”. W wielu ustawach pojawia się wymóg „stanu technicznego”, dla uproszczenia często utożsamiany przed sądem z przestrzeganiem odpowiednich norm. Ten fenomen niekiedy uniemożliwia odważne, innowacyjne rozwiązania, a czasami spowalnia rozwój podążający w dobrym kierunku. 

NAMACALNOŚĆ PRZEPISÓW 

Podesty ze schodami tworzyły swego rodzaju kręgosłup hali wystawowej, zachęcając jednocześnie zwiedzających do fizycznego doświadczania różnorodnych ustaw. Zaprezentowaliśmy wykonane w skali 1:1 modele schodów z trzech typów budynków (dom jednorodzinny, dom wielorodzinny i budynek użyteczności publicznej) stojących w siedmiu krajach na czterech kontynentach. Były one zaopatrzone w wymagane poręcze i bariery ochronne. Z pewnością człowiek kocha swoje nawyki i przyzwyczajenia, dlatego austriaccy zwiedzający czuli się na austriackich schodach komfortowo, natomiast wejście przykładowo na schody japońskie wymagało wzmożonej uwagi. Mimo to wątpliwe wydaje się, by w Japonii czy Holandii zdarzało się znacznie więcej niż w Austrii wypadków na schodach. Zamiast uniwersalnych norm istnieje więc jedynie społeczne porozumienie dotyczące pewnych wytycznych. 

POKAŻ MI SWOJE PRAWO BUDOWLANE, A OPOWIEM CI O TWOIM SPOŁECZEŃSTWIE 

Pierwsze wiedeńskie rozporządzenia dotyczące policji i straży pożarnej pochodzą z XIII wieku, a pierwsze wiedeńskie prawo budowlane zostało opracowane w 1829 roku i zawierało jedynie trzydzieści paragrafów. Na dzisiejsze prawo budowlane składa się sto czterdzieści paragrafów i wiele ustaw dodatkowych. Dzięki mnogości przepisów i ich treści możliwy jest dogłębny wgląd w rozwój społeczeństwa. Przeanalizowaliśmy zmiany i nowelizacje i powiązaliśmy je z konkretnymi wydarzeniami oraz rozwojem politycznym. Jednym z powodów wysokiej liczby ofiar śmiertelnych w pożarze Ringtheater (1881) – trzysta osiemdziesiąt sześć osób – była konstrukcja drzwi: otwierały się tylko do wewnątrz, a napierający tłum zablokował jedyną drogę ucieczki. Ta tragedia doprowadziła do rewolucji w zakresie austriackiego prawa o ochronie przeciwpożarowej. 

Fragment wystawy prezentujący typową przestrzeń w nowym kompleksie mieszkaniowym w Wiedniu wraz z objaśnieniami dotyczącymi przepisów, które ją kształtują; FOT. L. RASTL / ARCHITEKTURZENTRUM WIEN

Kolejna istotna zmiana nastąpiła na początku XX wieku pod wpływem polityki Czerwonego Wiednia. Dotychczas głównym przedmiotem przepisów była ochrona mienia i krajobrazu miejskiego, natomiast Czerwony Wiedeń skoncentrował się na ochronie ludzi i poprawie warunków mieszkaniowych. Następna zmiana rozpoczęła się po II wojnie światowej wraz ze wzrostem dobrobytu i charakteryzuje się przede wszystkim indywidualizacją naszego społeczeństwa. Obecnie każdy z nas ma dużą świadomość swoich praw, również do występowania przeciwko państwu, zobowiązanemu do wspierania swoich obywateli, ochrony ich życia, zdrowia, prywatności i własności. Chcąc spełnić te wymagania, państwo coraz intensywniej i bardziej szczegółowo ingeruje we wszystkie aspekty życia. Obecnie gdy „coś się wydarzy”, ktoś przeważnie musi ponieść odpowiedzialność, być winny. W przypadkach, gdy dotychczas nieuregulowana sytuacja prowadzi do niepożądanych rezultatów, często następuje zmiana obowiązującego prawa. Spirala ta wyraźnie pokazuje, że globalizacja i indywidualizacja muszą prowadzić do zwiększenia liczby przepisów. 

RÓŻNORODNE POSTRZEGANIE MIASTA 

Wiedeńskie budynki wykazują typowe cechy wynikające z regulacji – oczywiście pod warunkiem, że umiemy zinterpretować to, co widzimy. Na wystawie przeanalizowano kilka powszechnych sytuacji urbanistycznych i rozszyfrowano najważniejsze czynniki, które muszą uwzględniać projektanci. Gdy projekt przybiera konkretny kształt, zostaje podporządkowany plątaninie ustaw, norm i wytycznych. Ingerują one w wygląd budynków i przestrzeni publicznych znacznie głębiej, aniżeli można by na pierwszy rzut oka podejrzewać. Przy tym po raz kolejny widać, do czego społeczeństwo przywiązuje szczególną wagę: do ochrony ludzkiego życia, ochrony przeciwpożarowej, ochrony przed dyskryminacją, a także odległości od sąsiadów lub parkingu. 

Obok wielkoformatowych zdjęć zawisły tablice, na których krok po kroku opisano wszystkie aspekty prawne dotyczące przedstawionego obiektu. Celem tej prezentacji było umożliwienie lepszego postrzegania miasta przez zwiedzających oraz uświadomienie im, że wygląd nowej zabudowy niekoniecznie wynika z niedostatecznej pomysłowości architektów. 

Ten fragment wystawy przedstawiał typową otwartą przestrzeń w nowym kompleksie mieszkaniowym. Tablice dostarczały szczegółowych informacji na temat obecnej unifikacji otwartych przestrzeni oraz niewielkiej liczby nowo sadzonych drzew; wyjaśniały też, dlaczego plac zabaw dla małych dzieci został umieszczony tuż pod oknami. Pokazaliśmy wpływ na końcowy efekt trzech różnych zbiorów przepisów: rozporządzenia o miejscach parkingowych determinującego też garaże podziemne, przepisy o drodze pożarowej oraz rozporządzenia o placach zabaw, zawierającego wytyczne co do wyglądu placów zabaw dla dzieci. Z przepisów wynikało, że dla budynków, w których znajduje się powyżej piętnastu mieszkań, należy wygospodarować plac zabaw o minimalnej powierzchni trzydziestu metrów kwadratowych. Ponadto przepisy decydują o rodzaju sprzętów, jakie muszą znaleźć się na takim placu zabaw, oraz nakazują, by znajdował się on „w zasięgu wzroku i głosu lokatorów możliwie największej liczby mieszkań”. 

Jeżeli zwiedzający dotychczas nie zastanawiali się, dokąd spływa woda deszczowa na terenie miasta, teraz mogli się dowiedzieć, że również ona ma istotne znaczenie dla kształtowania otwartej przestrzeni. Nie może spływać na ulice czy sąsiednie działki, lecz musi wsiąkać w ziemię na terenie parceli, na którą spadła. Dzięki znajomości tego wymogu rozumiemy, dlaczego w projekcie pojawiły się żwirowe powierzchnie. Ponadto tereny zielone trzeba zaprojektować tak, by nie przerwały ciągłości dróg dojazdowych, powierzchni nośnych i obszarów ruchu, gdyż w razie pożaru strażacy muszą mieć możliwość wyprowadzenia zagrożonych osób drogami ewakuacyjnymi. 

PLACE ZABAW Z PERSPEKTYWY CZASU 

Plac zabaw to doskonały przykład naszego dążenia do poczucia jak największego bezpieczeństwa. Pokolenie autorek niniejszego tekstu bawiło się na legendarnych placach zabaw Wiedeńskiej Międzynarodowej Wystawy Ogrodniczej w Oberlaa, korzystając ze „sprzętów zagrażających życiu” ustawionych na betonowych podłożach; dzisiejsze place zabaw przypominają spacerniaki w szczególnie strzeżonych więzieniach. Normy łącznie spisane na trzystu dwudziestu dziewięciu stronach mają zapewnić dzieciom możliwe najwyższy poziom bezpieczeństwa w trakcie zabawy. Konieczność przestrzegania tych wszystkich przepisów oraz mnogość procedur kontrolnych nie uniemożliwia wprawdzie realizacji indywidualnie zaprojektowanych placów zabaw, jednak z ekonomicznego punktu widzenia traci to jakikolwiek sens. Dlatego takie miejsca powoli znikają z miejskiego krajobrazu. 

W powyższym kontekście tym bardziej dziwi, że ostatnio liczba wypadków na placach zabaw gwałtownie wzrosła, zwłaszcza wśród dzieci w wieku do lat czterech. Jedną z możliwych przyczyn branych pod uwagę jest rozproszenie uwagi rodziców przez smartfony. A może dzisiejsze dzieci są bardziej niezdarne, ponieważ mają mniej okazji, by nauczyć się radzenia sobie z „niebezpieczeństwem” w postaci nierównej powierzchni, wysokiego stopnia lub śliskiego podłoża? Należy również wspomnieć o rosnącej liczbie pozwów, poszukiwaniu winnych oraz zmianie orzecznictwa, która przyczyniła się do takiej sytuacji. 

NORMA ELEKTRONICZNA – SKOMPLIKOWANA SYTUACJA 

Za opracowanie wspomnianych norm austriackich (ÖNORMEN) odpowiada Austrian Standards Institute (ASI) – stowarzyszenie finansujące się głównie ze sprzedaży tych norm. W proces ich tworzenia są zaangażowane różne grupy interesów, takie jak izby oraz eksperci z obszarów gospodarki, przemysłu, administracji i nauki. Architekci narzekają, że uczestnictwo w tych gremiach jest kosztowne i czasochłonne, a normy, ustawy i wytyczne często przeczą sobie nawzajem, co prowadzi do niepewności prawnej. W zglobalizowanym świecie normy są niezbędne. Wystarczy pomyśleć o formatach papieru, wymiarach cegieł, śrub i nakrętek czy zestandaryzowanych ładowarek do telefonów komórkowych. Z drugiej strony jednak wielu projektantów walczy z mnogością norm. 

Plac zabaw „Ziemia” na Wiedeńskiej Międzynarodowej Wystawie Ogrodniczej z 1974 roku (Wiener Internationale Gartenschau; WIG 74), znajdujący się obecnie w parku zdrojowym Oberlaa w Wiedniu; FOT. © MA 42 – WIENER STADTGÄRTEN

W Austrii istnieją prawie trzy tysiące norm dotyczących przemysłu budowlanego. Liczba norm austriackich ÖNORMEN się nie zwiększa, są bowiem zastępowane przez normy europejskie. To normy obarcza się odpowiedzialnością za wzrost cen nieruchomości. Jednak ten domniemany związek można szybko obalić, porównując koszty budowy ze statystykami działek i parceli. Główną przyczyną drogich mieszkań są błyskawicznie rosnące ceny działek. 

Przykładem sprzeczności norm austriackich, która doprowadziła do ogromnych dodatkowych kosztów, było wieloletnie przestrzeganie normy dotyczącej budownictwa bez barier (ÖNORM B 1600) oraz drugiej wytycznej Austriackiego Instytutu Techniki Budowlanej (OIB Richtlinie-2; ochrona przeciwpożarowa). Zgodnie z normą ÖNORM B 1600 od 2013 roku siła potrzebna do otwarcia drzwi nie mogła przekraczać dwudziestu pięciu niutonów. Aby jednak spełnić wymagania w zakresie ochrony przeciwpożarowej oraz zapewnić szczelność ogniową i dymową drzwi, ich siła samozamykająca musiała wynosić co najmniej trzydzieści niutonów. Ograniczenie siły wymagało montażu drogiego (prawie dwa tysiące euro za sztukę), wyposażonego w silnik urządzenia wspomagającego otwieranie z opóźnieniem zamykania. Spowodowało to wyraźny sprzeciw Izby Architektów i ostatecznie doprowadziło do nowelizacji ÖNORM B 1600. 

ZASÓB RYZYKA 

Tematem wystawy był także zasób w postaci istniejących budynków. W momencie otwarcia wystawy obowiązywała ostatnia nowelizacja prawa budowlanego, przyjęta w 2014 roku. Jeśli założymy, że tylko budynki powstałe po 2014 roku spełniają wszystkie wymogi ustawowo-normalizacyjne, nasuwa się pytanie: co z wcześniejszymi? Co z budynkami, które co najmniej w jednym aspekcie – na przykład w zakresie zabezpieczeń przed zawaleniem się, dostępności dla osób niepełnosprawnych czy efektywności energetycznej – nie odpowiadają „stanowi technicznemu”? Istotne dla architektury przepisy z czasem ulegają zmianie. Problem polega na tym, że przy formułowaniu tych zmian tylko w niewielkim stopniu brane są pod uwagę już istniejące budynki – przepisy skupiają się na nowo powstających obiektach. Dla właścicieli już istniejących budynków wiąże się to z rosnącym ryzykiem poniesienia odpowiedzialności prawnej, bowiem w razie sporu mogą na nich zostać nałożone określone wymogi wprowadzenia zmian. 

Tak zwany wyrok z Floridsdorf (Floridsdorfer Urteil, OGH, GZ 11Os36/98) z lat 90., na mocy którego właściciel domu został skazany z powodu nieumyślnego spowodowania śmierci, to ekstremalny, jednak niezwykle wymowny przykład. W domu z okresu grynderskiego starszy mężczyzna spadł ze schodów i zmarł na skutek odniesionych obrażeń. Okazało się, że w miejscu wypadku nie było poręczy wymaganej przez przepisy Austriackiego Instytutu Techniki Budowlanej (OIB-Richtlinie 4). Ta wytyczna nie istniała jednak w momencie wydawania pozwolenia na budowę. Obowiązujące dzisiaj ustawy oraz niewiążące normy techniczne można wykorzystać w procesie sądowym dotyczącym odpowiedzialności cywilnej i w ten sposób uzyskać orzecznictwo obligujące do ich stosowania. Podczas gdy zgodnie z prawem publicznym (na przykład wiedeńskim prawem budowlanym) obiektów, które otrzymały pozwolenie na budowę według prawa obowiązującego w czasie ich wznoszenia, nie dotyczy wymóg ciągłego dostosowywania do aktualnego „stanu technicznego”, to w obszarze odpowiedzialności prawnej rozwinęło się niestabilne rozumienie zagadnienia odpowiedzialności ponoszonej przez właścicieli nieruchomości. W postępowaniach cywilnych i karnych zdarzają się przypadki powoływania się na „stan techniczny”. W efekcie właściciele budynków zostają zobowiązani do podejmowania, w granicach „ekonomicznych możliwości realizacji”, środków zaradczych i eliminowania źródeł zagrożenia. Sprzeczność między statycznym prawem publicznym a dynamicznym prawem prywatnym i karnym prowadzi do niejednolitego orzecznictwa, a w efekcie do znacznej niepewności w odniesieniu do przepisów prawa. Dlatego w razie wątpliwości secesyjna poręcz jest zastępowana bezkompromisowym, zgodnym z aktualnymi normami, wariantem na jej temat. Tam, gdzie ścierają się różne racje, coraz większego znaczenia dla zachowania historycznej substancji budowlanej nabiera właściwie sprofilowana ochrona zabytków.

TAK SAMO, A JEDNAK INACZEJ: PRZEPISY W KONTEKŚCIE EUROPEJSKIM 

Wystawa nie miała skupiać się wyłącznie na kwestiach dotyczących Austrii. Rozejrzeliśmy się po Europie i zadaliśmy sobie pytania: czy niemieckie dzieci krzyczą głośniej niż austriackie? czy budynki w Anglii palą się inaczej niż w Austrii? czy wypieki paryskiego piekarza pachną mniej intensywnie niż jego wiedeńskiego kolegi? Stało się jeszcze bardziej jasne, że w ostatecznym rozrachunku to historycznie nawarstwiające się struktury, przeobrażenia społeczno-polityczne i różnice kulturowe przybierają postać obowiązującego prawa. Każde społeczeństwo, czyli my wszyscy, tworzy własne zasady. Chcemy przyjrzeć się tej prawidłowości bliżej przez pryzmat dwóch prezentowanych na wystawie przykładów. 

OCHRONA PRZECIWPOŻAROWA: PORÓWNANIE Z ANGLIĄ 

Potrzeba chyba takich katastrof jak pożar wieżowca Grenfell Tower w Londynie latem 2017 roku, aby docenić austriackie przepisy przeciwpożarowe, które zyskały opinię jednych z najbardziej restrykcyjnych na świecie. 

Chcąc ukazać różnice pomiędzy Austrią i Anglią w zakresie ochrony przeciwpożarowej budynków, porównaliśmy wytyczne „OIB-Richtlinie 2 – Brandschutz” oraz „Building Regulations, Approved Documents B – Fire Safety”. Porównanie to zostało dokonane na bazie fikcyjnych nowo stworzonych projektów wieżowca, opracowanych zgodnie z wytycznymi obu systemów przepisów przeciwpożarowych. 

Takie zestawienie wykazało, że wieżowiec Grenfell Tower pod względem norm przeciwpożarowych odpowiadał prawu angielskiemu i, poza kilkoma szczegółami, mógłby zostać ponownie wybudowany w taki sam sposób. Natomiast zgodnie z prawem austriackim taki budynek nie mógłby powstać, wymaga ono bowiem na przykład drugiej klatki schodowej i nie dopuszcza zastosowanego w Anglii materiału pokrywającego elewacje. 

Fragment wystawy porównujący austriackie i niemieckie przepisy dotyczące hałasu powodowanego przez dzieci w kilku krajach; FOT. L. RASTL / ARCHITEKTURZENTRUM WIEN

Rozbieżności w celach, jakie w pierwszej kolejności podlegają ochronie, są wyraźnie widoczne w odniesieniu do sytuacji rozprzestrzeniania się pożaru. Podczas gdy w Anglii ochrona skupia się na zabezpieczaniu sąsiednich budynków, w Austrii istotniejsza jest ochrona osób znajdujących się w płonącym budynku. Prawo angielskie jest powiązane z traumatycznymi doświadczeniami okresowo powracających „Great Fires of London”, które niszczyły znaczną część miasta. Austriackie przepisy przeciwpożarowe zostały natomiast ukształtowane przede wszystkim przez pożar Ringtheater. 

Należy wspomnieć również o dążeniach rządu brytyjskiego, który – zgodnie z neoliberalnym podejściem – stara się odformalnić przepisy budowlane oraz uprościć procedury wydawania pozwoleń i procedury kontrolne, aby w ten sposób napędzać prywatne inicjatywy w zakresie budownictwa mieszkalnego i uczynić je bardziej dostępnym, a tym samym rekompensować braki w obszarze komunalnego budownictwa mieszkalnego. Do czego jednak takie działania w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić, widać na przykładzie takich katastrof jak pożar wieżowca Grenfell Tower. Znamienna jest w tym kontekście wypowiedź angielskiego ministra gospodarki mieszkaniowej Brandona Lewisa, który w 2014 roku zagłosował przeciwko obowiązkowi montażu urządzeń tryskaczowych. Argumentował, że to w gestii branży zabezpieczeń przeciwpożarowych leży efektywne promowanie i zachęcanie do montowania instalacji tryskaczowych. 

HAŁAS POWODOWANY PRZEZ DZIECI – PORÓWNANIE Z NIEMCAMI 

Porównanie Niemiec i Austrii dotyczyło hałasu powodowanego przez dzieci. Zagadnienie to zostało przenalizowane na przykładzie budowy luksusowego osiedla mieszkaniowego Fünf Morgen w berlińskiej dzielnicy Zehlendorf, graniczącego z dzielnicowym ośrodkiem młodzieżowym, na którego terenie znajduje się skatepark, oraz przedszkolem. Przez ostatnie dwadzieścia lat dzieci bawiły się tam i hałasowały wśród istniejących budynków. Aby zapobiec ewentualnym skargom nowych sąsiadów, berliński senat zdecydował o wzniesieniu pięciometrowych ekranów akustycznych. Jak do tego doszło? 

Do 2011 roku hałasu powodowanego przez dzieci nie uwzględniało ani prawo austriackie, ani niemieckie. Hałas jest immisją, dlatego podlega właściwym przepisom odpowiedniej ustawy o ochronie przed immisjami. W Austrii głównie paragraf 365 austriackiego Kodeksu cywilnego chroni sąsiadów przed oddziaływaniem czynników, „których natężenie wykracza poza zwyczajowy, właściwy dla miejscowych warunków poziom”. W Niemczech wszedł w życie paragraf 22 Bundes- -Immissionsschutzgesetz (federalna ustawa o ochronie przed immisjami), zgodnie z którym „niepodlegające obowiązkowi uzyskania pozwolenia obiekty powinny być budowane i eksploatowane w taki sposób, aby zapobiegać ich negatywnemu, dającemu się uniknąć za sprawą stanu technicznego, oddziaływaniu na otoczenie”. 

Jednak podczas gdy wiedeńskie sądy zawsze odrzucały skargi właścicieli sąsiednich nieruchomości i kwalifikowały hałas powodowany przez dzieci jako zgodny z miejscowymi normami, sądy niemieckie uwzględniały takie skargi i uniemożliwiały budowę przedszkoli na terenach mieszkalnych bądź przyczyniały się do zamykania istniejących placówek. W 2011 roku, po długiej debacie społecznej i licznych doniesieniach medialnych, znowelizowano w końcu niemiecką federalną ustawę o ochronie przed immisjami oraz rozporządzenie w sprawie użytkowania budynków, wyłączając z tych aktów prawnych hałas powodowany przez dzieci. Niemniej jednak berliński senat nie chciał przyjąć tej nowelizacji, bowiem z ośrodka korzystała również młodzież powyżej czternastego roku życia, niebędąca już przecież dziećmi. W Austrii nadal zdecydowana większość skarg składanych przez właścicieli nieruchomości jest oddalana. 

Z PRAWEM, WBREW PRAWU I BEZ PRAWA: PRZEGLĄD MIĘDZYNARODOWY 

W ostatniej sekcji wystawy zgromadzono piętnaście międzynarodowych projektów, które w różny sposób dotykają problemu „prawa w architekturze”. Miały one służyć jako zachęta oraz inspiracja dla fachowej publiczności, by w różnorodny sposób mierzyć się z tymi wyzwaniami. Wszystkie te projekty ukazywały szerokie spektrum działalności architektów oraz jej niezwykle ważną rolę społeczną. Architekci zostali przedstawieni jako artyści, mediatorzy, interpretatorzy, aktorzy na scenie politycznej, wizjonerzy i stawiający opór bojownicy. Ta część wystawy stała się zatem również apelem skierowanym do wszystkich osób tworzących architekturę, aby nie ograniczały się do narzekania na obecną – niekiedy zapewne trudną i ograniczającą – sytuację prawną, ale by działały, wykazywały się kreatywnością i odwagą, dążyły do tworzenia otoczenia lepszego pod względem architektonicznym. 

Choć koncepcja wystawy na pierwszy rzut oka mogła wydawać się trudna, cieszyło nas wprowadzanie różnorodnych tematów i pomysłów oraz nadawanie często nieprzystępnym i skomplikowanym faktom zrozumiałej, a także angażującej inne zmysły niż wzrok formy. Tłumy zwiedzających podczas licznych spotkań z twórcami ekspozycji, wyłącznie pozytywne reakcje i ożywione dyskusje ujawniły konieczność prowadzenia szeroko zakrojonego dyskursu. Naszą wystawę pokazaliśmy między innymi całym wydziałom wiedeńskiego magistratu: trzydziestemu siódmemu (zajmującemu się kwestiami pozwoleń na budowę) oraz dziewiętnastemu (odpowiedzialnemu za architekturę i urbanistykę), a także licznym przedstawicielom polityki i administracji. To znak, że we właściwym czasie zajęliśmy się tematem „zasad w architekturze” i że dyskusja na ten temat jeszcze długo się nie skończy. 

Infografika prezentująca porównanie przepisów pożarowych dotyczących wysokich budynków mieszkalnych w Wielkiej Brytanii i Austrii w kontekście pożaru Grenfell Tower w Londynie; GRAFIKA: S. FUHRER / ARCHITEKTURZENTRUM WIEN

 

Wystawa Form folgt Paragraph była prezentowana od 23 listopada 2017 roku do 4 kwietnia 2018 roku w Wiedeńskim Centrum Architektury. Kuratorki: Martina Frühwirth, Karoline Mayer, Katharina Ritter.