Defetyści są wszędzie. Shusaku Arakawa nie był jednym z nich. Przyjechał do Ameryki z czternastoma dolarami w kieszeni, numerem telefonu do Marcela Duchampa i entuzjazmem dziesięciolatka na przyjęciu urodzinowym. W Tokio studiował medycynę, matematykę i sztukę. W Nowym Jorku natomiast, wraz z poetką Madeline Gins, w poszukiwaniu intelektualnej stymulacji postanowili brnąć przez niemal każdą dyscyplinę wiedzy, jak bohaterowie powieści Bouvard i Pécuchet Gustava Flauberta. Ich architektoniczne projekty czerpały z lingwistyki, socjologii, kognitywistyki, biotechnologii, teorii ewolucji, fizyki kwantowej i architektury. Niesamowitość pary wzbudziła zainteresowanie takich badaczy peryferii humanistyki jak Hans-Georg Gadamer czy Jean-François Lyotard.

Arakawę poznałem na uniwersytecie stanowym w Stony Brooks w trakcie interdyscyplinarnej konferencji poświęconej Martinowi Heideggerowi, która przypominała Kongres futurologiczny Stanisława Lema. Na takich konferencjach należy wszystko brać w duży nawias – fenomenologiczne epoché – nie mając pewności, czy wygłaszane treści nie są przypadkiem żartem w stylu referatu Alana Sokala Transgressing the Boundaries: Towards a Transformative Hermeneutics of Quantum Gravity (Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji), który obnażył bełkot akceptowany w naukach społecznych.

Arakawa z ciężkim do zidentyfikowania akcentem rozpoczął swój odczyt skromnym oświadczeniem, że oczekuje Nobla w dziedzinie genetyki. Następnie pouczył znajdujących się na sali fizyków w kwestii zbiorów Mandelbrota i anegdotycznie napomknął, iż jego spostrzeżenia o kolorach wprawiły w osłupienie Rothkę i de Kooninga. Po nieco buńczucznym wstępie zaprezentował nowo wzniesiony na Long Island budynek (Bioscleave House), którego zaprojektowanie zajęło jemu i Madeline Gins dekady teoretycznych dywagacji. Po tym projekcie Gehry i Koolhaas wydadzą się wam nudziarzami – zapewniał Arakawa.

Takie kaprysy współczesnej architektury powinny istnieć jedynie na papierze. Takie projekty winny mieć tylko teoretyczny charakter. Don Kichoci architektury, Arakawa i Gins, którzy niewiele zbudowali, ale charakteryzowała ich nadproduktywność literacka, twierdzili, że projektują struktury, które umożliwią ich mieszkańcom skuteczną walkę z entropią. „Zdecydowaliśmy się nie umierać” – ogłosili. Ich zdaniem procesy degeneratywne zachodzą jedynie dlatego, że żyjemy w zbyt komfortowych warunkach. Brzmi to jak szwindel domokrążcy sprzedającego długowieczność w architektonicznym opakowaniu. By wydłużyć życie w nieskończoność, para zaproponowała Bioscleave House – budynek torturujący ciało, co zdaniem twórców stymuluje umysł i system immunologiczny. Ta architektura wymusza na użytkownikach niestandardowy sposób poruszania się, w celu zachowania równowagi; czy wręcz odwrotnie – potencjalni mieszkańcy zamiast zapobiegać utracie równowagi powinni jej oczekiwać. Wyprawa do toalety wymaga wspinania się na niewielkie wzgórze, którego bulwiaste podłoże przywodzi skojarzenia z powierzchnią księżyca. Można odnieść wrażenie, że Arakawa i Gins pragnęli na gruncie architektury – jak rosyjski matematyk Łobaczewski na gruncie geometrii – zanegować piąty aksjomat Elementów Euklidesa i eksplorować przestrzenie nieeuklidesowe. Do diabła z topornym Manhattanem, obwieszczamy śmierć osi wertykalnej i horyzontalnej – proklamowali w 1963 roku Claude Parent i Paul Virilio, powołując do życia grupę Architecture Principe. Podobnie jak Arakawa i Gins, Parent i Virillio inspiracje do swojego architektonicznego manifestu czerpali z równie ezoterycznych źródeł co astrologia, marksizm i psychoanaliza. Parent i Virillio zamiast płaszczyzn preferowali krzywizny, które według nich poszerzają przestrzeń użytkową, zmuszają ciało do akceptacji disequilibrium oraz wprawiają umysł w stan charakteryzujący wirującego derwisza. Podłoga o dodatniej krzywiźnie to jedyny sposób ucieczki od racjonalnego jak fabryka Forda modernizmu. Manifestacją tych prowokacyjnych postulatów jest kościół Sainte-Bernadette du Banlay w Nevers ich autorstwa.

Arakawa i Gins radykalizują tę geometryczną rewoltę. W zaprojektowanym przez nich domu nie tylko wizyta w toalecie sprawia problemy, ale także domowe obowiązki. Rozwieszanie prania na przykład wymaga przeczołgania się pod wąską ramą okna. Jeden z mieszkańców podobnej struktury na przedmieściach Tokio (Reversible Destiny Lofts Mitaka), czterdziestotrzyletni reżyser Nobutaka Yamaoka twierdzi, że po zamieszkaniu w przestrzeni zaprojektowanej przez Arakawę i Gins zrzucił około dziesięciu kilogramów. Poruszanie się w tym środowisku to rodzaj tańca, ale nie jest to klasyczny balet, a dramatyczne potknięcia Piny Bausch. Według twórców w tym kierunku powinno pójść projektowanie szpitali geriatrycznych. Krytycy twierdzą natomiast, iż mieszkańcy takich struktur to potencjalni klienci prawniczej praktyki określanej w USA jako „personal injury” [termin polski to szkoda niemajątkowa – przyp. red.]. Siatkówka jest atakowana przez dziesiątki krzykliwych, dezorientujących kolorów. Okna znajdują się w ekstremalnych punktach przy suficie lub przy podłodze. Nie ma drzwi. Przełączniki do świateł i gniazda elektryczne umieszczono na wysokości kości piszczelowej. W centrum mieszkania, najniżej osadzona w tym księżycowym środowisku, znajduje się kuchnia z kanciastym kontuarem. Wielopoziomowość mieszkania ma rzekomo wywoływać poczucie przebywania w dwóch miejscach jednocześnie, niczym elektron w mechanice kwantowej. W trakcie wspomnianej konferencji z głębi sali padło istotne pytanie, gdzie zakupić meble do takiej niestandardowej przestrzeni?

Po prezentacji Arakawy przyszła kolej na innych prelegentów z jego zespołu. Godni odnotowania, jeśli chodzi o styl i tematykę, byli fenomenolog Don Ihde, z referatem zatytułowanym w wolnym tłumaczeniu Mój kot w domu Arakawy, i ekscentryczny genetyk Stanley Shostak, który twierdził, iż struktury zaprojektowane przez Arakawę i Gins to przewrót kopernikański w dziedzinie długowieczności.

Ihde podkreślił, że z fenomenologicznego punktu widzenia Arakawa i Gins oferują potencjalnym mieszkańcom swoich przestrzeni szersze spektrum poznania i doświadczenia. Następnie, może trochę ironicznie, zasugerował, iż ukrytej inspiracji dla ich projektów należy szukać w królestwie zwierząt, a w szczególności w udomowionym gatunku ssaka z rzędu drapieżnych, z rodziny kotowatych. Posługując się dość hermetycznym aparatem pojęciowym Arakawy, Ihde mówił o tzw. obszarach lądowania (landing sites) z perspektywy własnego kota. Jak się okazuje koty dzięki specyficznemu ułożeniu ciała mają bardzo wysokie szanse przeżycia upadku z dużej wysokości. Biorąc pod uwagę tę szczególną zdolność radzenia sobie z przeszkodami, które dla innych mogłyby się okazać śmiertelne, Ihde sugeruje, iż wyzwania dla równowagi stawiane przez Arakawę i Gins należy rozumieć jako fenomenologiczny obóz treningowy dla ludzi, mający nauczyć radzenia sobie z przeszkodami w sposób charakterystyczny dla świata zwierząt.

W podobnym tonie, traktując architektoniczne kaprysy Arakawy i Gins jako rodzaj eksperymentu na ludziach, wypowiadał się Shostak. Twierdził, że projektami pary należy zainteresować przemysł medyczny, a zwłaszcza Federalną Komisję do Spraw Żywności i Leków. Bioscleave House na Long Island powinien przejść, jak nowo wprowadzany lek, wszystkie fazy badań klinicznych, począwszy od testów na niewielkiej grupie zdrowych ochotników, a skończywszy na systematycznych badaniach dużej grupy pacjentów. Celem byłoby stworzenie wiosek składających się z domów typu Bioscleave i dokonanie zmian na poziomie ewolucyjnym w postaci wydłużenia oczekiwanej długości życia człowieka w nieskończoność. Biolodzy określają takie działanie konstruowaniem ekosystemowej niszy, aktuariusze natomiast ubezpieczeniowym koszmarem.

Kolejny z prelegentów, Francuz o imieniu Leopold, kreślił paralelę pomiędzy twórczością Arakawy i Gins a pracami psychoanalityka Jacquesa Lacana. Kiedy na tablicy, w nieznanym mi celu, zaczął wyprowadzać pierwiastek z –1 opuściłem salę, jako że byłem świeżo po przewrocie antyintelektualnym w swoim życiu.

Jak się później dowiedziałem, konferencję zaszczycił swoją osobą finansowy trickster Bernard Madoff. Finansiści mają słabość do intelektualistów. Madoff i Arakawa zostali przyjaciółmi jak Karl Popper i George Soros. Ta znajomość jednakże okazała się zgubna. Madoff sfalsyfikował pierwszy aksjomat Arakawy i Gins, który brzmiał „Postanowiliśmy nie umierać!”.

Architektura to działalność wysoce kapitałochłonna. Bioscleave House na Long Island kosztował ponad 2 miliony dolarów (długowieczność tylko dla bogatych!), a w planach były całe osiedla. Neoliberalny bohater z Wall Street zaoferował pomoc, inwestując oszczędności pary marzycieli w firmę, w której miejsce prozaicznych równań zajęła cudaczna artytmetyka. W 2008 roku okazało się, że był rzemieślnikiem wytwarzającym puste naczynia. Jego firma inwestycyjna przeszła do histori jako piramida finansowa wszechczasów. Madoff, inkarnacja Charlesa Ponziego, zdefraudował biliony dolarów. Arakawa i Gins zamknęli swoje biuro na Manhattanie i zwolnili pięciu pracowników. Bezskutecznie próbowali sprzedać swoje konceptualne dzieła zatytułowane Mechanism of meaning, rezultat dziesięcioletniej wytężonej pracy, za 17 milionów dolarów. Jak mówi jeden z marszandów z Sotheby’s, „To genialne prace. Niestety nie było na nie wielu potencjalnych kupców”. W oficjalnych biogramach Arakawy i Gins nie podaje się przyczyny śmierci, ale można zaryzykować stwierdzenie, że były to problemy finansowe. Shusaku Arakawa odszedł 18 maja 2010 roku, a Madleine Gins w styczniu 2014. Ich średnia długość życia wyniosła 72,5 roku. Bernard Madoff w modernistycznym więzieniu odsiaduje wyrok 150 lat.