Po blisko trzech dekadach transformacji przyglądamy się, w jaki sposób przemiana ustrojowa zmieniła przestrzeń zarówno fizyczną, jak i społeczną. Mapujemy zmiany w architekturze, które są wyrazem przekształcenia stosunków pracy i stylów życia, w momencie, w którym trudno już mówić, że system, w którym żyjemy, dał nam wolność. Nie widzimy lat 90. jako modnego sztafażu podszytego perwersją duchologii. Dotyka nas ciężar tej zmiany. Dotyka, a nawet przytłacza, a jego pierwociny nie wydają nam się niewinne. Ten numer jest historyczny, polityczny, ale chyba też najbardziej ze wszystkich dotychczasowych wydań autoportretu odnosi się do współczesności. Z poczuciem bezsilności zajmujemy się przestrzenią i architekturą w momencie, który wydaje się schyłkiem pewnej konstrukcji świata.