Rozwój urbanistyczny jest jednym z głównych procesów produkcji przestrzeni miejskiej. Jako „uwarunkowany przestrzennie proces społeczny” zachodzi on w dziedzinie, w której działają różni aktorzy: państwo, władze lokalne, prywatni deweloperzy, inwestorzy, planiści, projektanci, społeczności lokalne, a każdy z nich ma „odmienne cele i plany, pomiędzy którymi dochodzi do interakcji za sprawą szczególnej konfiguracji nakładających się na siebie praktyk przestrzennych”1. Rozgrywka, która toczy się między działaniami i celami, sojuszami i konfliktami poszczególnych aktorów, kierunkuje rozwój urbanistyczny, a w jej ramach dochodzi do przekształcenia kontekstu socjoekonomicznego, zmian w prawie i regulacjach oraz modyfikacji możliwości wpływu i działania poszczególnych aktorów, co z kolei powoduje ewolucję ich koncepcji i priorytetów.

Niniejszy artykuł stanowi próbę spojrzenia na transformację dziedzin planowania urbanistycznego i rozwoju oraz ich aktorów. Aktorzy angażują się we współpracę czy dyskusję zgodnie ze swoimi zazębiającymi się lub spornymi interesami, odwołując się do albo kwestionując uprzednie uzgodnienia, logikę działań, systemy wiedzy i hegemoniczne koncepcje tego, w jaki sposób powinny się dokonywać rozwój urbanistyczny, zarządzanie nieruchomościami i, ogólnie rzecz ujmując, produkcja przestrzeni miejskiej, oraz określając, jaka jest pożądana rola poszczególnych aktorów w tych procesach.

Celem tego eseju jest naszkicowanie hegemonicznych koncepcji czy też „ideologicznych i operacyjnych parametrów urbanizacji”2 poprzez badanie przemian mechanizmów planowania urbanistycznego, zmieniające się pozycje i stanowiska państwowych, prywatnych i obywatelskich „aktorów” oraz roli, jaką te mechanizmy i ci aktorzy odgrywają w produkcji przestrzeni. Za cel stawiam sobie nakreślenie zmieniającego się polityczno-ekonomicznego kontekstu, począwszy od zdominowanego przez sektor publiczny planowania państwowego, przez neoliberalną urbanistykę i finansjalizację, aż do stopniowego rozszerzania dziedziny i multiplikacji mechanizmów urbanizacji.

Z jednej strony w planowaniu scentralizowanego rozwoju urbanistycznego nieustannie popełniany jest błąd niewłaściwego rozumienia potrzeb i niedoceniania znaczenia „użytkowników” zamieszkujących i przywłaszczających sobie przestrzeń. Z drugiej, projekty kierujące się logiką przedsiębiorczości często powstają po to, aby przyciągać dalsze inwestycje, a w ich ramach stawia się na widowiskowe urbanistyczne przedsięwzięcia i wydarzenia, które nie zawsze dostarczają obiecywanego zwrotu inwestycji i pozostawiają za sobą struktury, nieodpowiadające już na żadne potrzeby. Finansowe ustalenia związane z inwestycjami w nieruchomości traktują budynki jako aktywa finansowe, podobne do innych produktów finansowych3. , a nie jako przestrzenie, które mają zaspokajać podstawowe potrzeby, takie jak mieszkanie czy rekreacja. Rynek nieruchomości podąża za logiką inwestycji podejmowanych przez rady nadzorcze, procesów ewaluacji aktywów i obostrzeń wpisanych w umowy kredytowe.

OD CENTRALNEGO PLANOWANIA DO PRZESTRZENI OBYWATELSKICH

Planowanie urbanistyczne było przez stulecia wyłącznie procesem odgórnym: „zakładało kontrolę nad całym terytorium, funkcjonowanie państwa jako centralnego dewelopera i istnienie modeli państwa opiekuńczego, które pozwalają zapewnić dobre warunki życia dla wszystkich mieszkańców”4. Hegemonia nowoczesnego i modernistycznego planowania na poziomie państwowym w organizacji otoczenia według uprzednio ustanowionych i częstokroć arbitralnych, „racjonalnych” reguł, nieuznawania nierządowych aktorów w procesie kształtowania przestrzeni często prowadziła do konfliktów pomiędzy przedstawianymi i doświadczanymi przestrzeniami. Konflikt ten był podnoszony i analizowany przez przedstawicieli ważnych krytycznych tradycji intelektualnych.

Teoria i praktyka planowania nie mogły być odporne na analizy dokonywane na gruncie krytycznych teorii przestrzeni. Poststrukturalistyczna teoria planowania okazała się skuteczna w atakowaniu kontrolowanej przez państwo planistyki. Argumenty za bardziej inkluzywnym modelem rządzenia zawierały w sobie wizję systemu planowania, w którym „regiony i miejsca nie były wyłącznie biernymi przestrzeniami, które należy zaplanować lub zaprojektować poprzez narzucenie władzy, ale aktywnymi środowiskami, które wpływają na aktorów i na które reagujący z sobą aktorzy oddziałują”5. Uwzględnienie nowych aktorów w planowaniu urbanistycznym i rozwoju niekoniecznie musiało oznaczać śmierć instytucji planistycznych, ale raczej przeorganizowanie, państwa opiekuńczego w rodzaj gwaranta usług obejmujących rynek i aktywnych członków społeczeństwa obywatelskiego6. Luuk Boelens, mówiąc o holenderskiej planistyce, dochodzi do wniosku, że teorie poststrukturalistyczne i przedsiębiorcze, behawioralne lub interaktywne praktyczne propozycje planistyczne były „mniej skuteczne w promowaniu efektywnych i/lub zrównoważonych praktyk […], alternatywy te były nieustannie formułowane w ramach istniejącej planistycznej ramy pojęciowej, z konkretnego rządowego lub przynajmniej związanego z rządem punktu widzenia, od środka na zewnątrz”7.

Transformacja rozwoju urbanistycznego nie czekała jednak na to, aż praktyki planistyczne obejmą nowych aktorów, zwłaszcza tych realizujących prywatne interesy. Narastająca rola kapitału w produkcji przestrzeni stopniowo zmieniła rozwój urbanistyczny w lukratywną dziedzinę przedsiębiorczości, często cechującą się bliską współpracą władz centralnych i prywatnych deweloperów i finansistów, jak to miało miejsce w wypadku Hausmannowskiej przebudowy Paryża w drugiej połowie XIX wieku. Produkcja przestrzeni i urbanizacja stały się

jednym z kluczowych sposobów, w jaki absorbowana jest nadwyżka kapitału. Znaczna część całkowitej globalnej siły roboczej jest zatrudniona przy budowaniu i utrzymywaniu zabudowanego środowiska. Duże kwoty kapitału, zwykle zgromadzone w formie długoterminowych kredytów, są wprowadzane w ruch w procesie rozwoju urbanistycznego8.

NEOLIBERALNA TRANSFORMACJA PLANOWANIA URBANISTYCZNEGO

Podczas gdy na gruncie poststrukturalistycznych teorii planowania scentralizowane mechanizmy planistyczne były atakowane za nieskuteczność i zanikającą adekwatność, wraz z kryzysami lat 70., obejmującymi dezindustrializację i wzrost bezrobocia, mechanizmy te zostały również zaatakowane przez nowe koalicje państwa i rynku, które namawiały do radykalnej reorganizacji sposobu, w jaki środki publiczne są gromadzone i dystrybuowane. Poprzez narodowe polityki wymuszające decentralizację i redukcję państwa opiekuńczego, administracje miejskie, tradycyjni główni klienci i zarządcy podstawowych działań realizowanych w miastach, stopniowo utracili wiodącą rolę w procesie planowania i rozwoju miast. Transformacja ta, często opisywana jako neoliberalizacja, przyniosła z sobą przejście od „polityki dystrybucji, względów opiekuńczych i bezpośredniego zapewniania usług do podejścia zorientowanego na zysk i uzależnionego od rynku”9. W rezultacie cele i priorytety planowania przestrzennego również uległy zmianie. W wielu państwach europejskich planowanie zostało „ograniczone do skupienia się na ułatwianiu rozwoju gospodarczego i konkurencyjności regionów”10. Istotnym wymiarem tej zmiany jest „zwrot przedsiębiorczy” w zarządzaniu planistyką urbanistyczną, odejście od praktyk związanych z zarządzaniem we wcześniejszych dziesięcioleciach, „skoncentrowanym na lokalnym zapewnianiu usług, wygód i korzyści dla populacji miejskich, do nowych sposobów zaszczepiania i zachęcania lokalnego rozwoju i wzrostu zatrudnienia”11. Podążając za tą logiką, zamiast skupiać się na redystrybucji i zapewnianiu opieki, władze miejskie coraz intensywniej zaczęły się zajmować przyciąganiem „wysoce mobilnych i elastycznych strumieni produkcji, finansów i konsumpcji do swoich przestrzeni”12.

Miało to istotne konsekwencje dla budżetów miejskich i logiki rozwoju urbanistycznego: zamieniając urbanistykę w działalność gospodarczą, neoliberalizm doprowadził do wzrostu podatności miast na oddziaływanie rynków finansowych i uzależnienia od stałego wzrostu wartości gruntów. Wraz z narastającą niewystarczalnością dochodów z podatków służących do realizacji podstawowych zadań, budżety miast stały się coraz bardziej zależne od budownictwa, a dokładnie od przychodów płynących z działalności deweloperskiej13.

Ryzyko tych inwestycji leży w ich spekulatywnym charakterze, „niemożliwości przewidywania, co się powiedzie, a co nie, w świecie względnej gospodarczej niestabilności i płynności”14. Ta logika rozwoju pozostawia z tyłu, z jednej strony, wiele naznaczonych niepowodzeniem „ruin” – niesprzedanych, niewynajętych i nieużywanych przestrzeni, pozostałości nieudanych inwestycji. Z drugiej strony, tworzy „urbanistykę wyspiarską”, model, w ramach którego mamy do czynienia z „ograniczeniem do małych, podobnych do wysp obszarów rozwoju”15.

Poleganie na działaniach inwestycyjnych i budowlanych zmusiło również władze miejskie do nowego rodzaju konkurencji: inwestowanie w ikoniczne, ale ryzykowne przedsięwzięcia było pojmowane jako sposób na przyciągnięcie „klasy kreatywnej” oraz elity finansowej i nadawano mu priorytet wyższy niż utrzymywaniu podstawowej infrastruktury i usług społecznych, przyczyniając się w ten sposób do uelastycznienia międzynarodowych korporacji i kapitału finansowego oraz do prekaryzacji pracy i jej warunków16.

Neoliberalna transformacja planowania i zarządzania miastem przyczyniła się w tym czasie również do rozszerzenia dziedziny aktorów w obszarze rozwoju urbanistycznego: nastąpiło przejście od procesu zdominowanego przez sektor publiczny do wieloaktorskiego procesu, „partnerstwa publiczno-prywatnego, za którym ciągnęły się wszystkie trudności i zagrożenia związane ze spekulacją przeciwstawianą racjonalnie planowanemu i koordynowanemu rozwojowi”17. Ponieważ nowe reguły rządzenia, określane jako „nowe zarządzanie publiczne”, były oparte na wierze w to, że aktorzy prywatni działają dla dobra publicznego, państwowe i lokalne władze zaczęły „prywatyzować i dokonywać outsourcingu zadań i usług publicznych do organizacji pozarządowych, stowarzyszeń lokalnych, korporacji non-profit, fundacji i firm prywatnych”18. Proces ten dostarczył „jednostkom i zbiorowościom możliwość aktywnego uczestnictwa w rozwiązywaniu konkretnych kwestii i problemów”19 poprzez konsekwentne obarczanie odpowiedzialnością tychże jednostek i zbiorowości.

Konstelacja ta, zasadzająca się na uzależnieniu sfery publicznej od prywatnych i obywatelskich deweloperów i dostawców usług, wymagała ukształtowania „polityki koalicyjnej”: zadania zebrania „regionalnej izby handlu, grupy lokalnych finansistów, przemysłowców i kupców czy też jakiegoś rodzaju «okrągłego stołu» liderów biznesu i deweloperów nieruchomości” z „instytucjami edukacyjnymi i religijnymi, różnymi gałęziami władz (od militarnej, przez badawczą, po administracyjną), lokalnych organizacji pracowniczych (w szczególności tych związanych z branżą budowlaną i konstrukcyjną) oraz partii politycznych, ruchów społecznych i lokalnego aparatu państwowego”20.

W rezultacie neoliberalna forma rządzenia miastem, poza „eksternalizacją funkcji państwowych poprzez prywatyzację i deregulację i ekskluzywizacją rządzenia” na rzecz międzynarodowych organizacji” umożliwia również dostęp do rządzenia „lokalnymi” praktykami i ustaleniami, które prowadzą do zwiększenia lokalnego zróżnicowania w połączeniu z pragnieniem włączania nowych aktorów społecznych do do areny rządów”21. Dlatego też niektóre z nowych form „rządzenia ponad państwem”22 pokazują, że poza negatywnym wpływem miejskiej przedsiębiorczości na coraz bardziej bezbronną sferę publiczną, niesie ona z sobą możliwość rzucenia wyzwania dynamicznej kapitalistycznej akumulacji23.

FINANSJALIZACJA MIASTA

W kontekście wzrastającego nacisku na to, aby administracja publiczna nabrała charakteru przedsiębiorczego, urosło znaczenie kapitału finansowego w procesie kształtowania miast na całym świecie. Miasta z kolei zaczęły odgrywać coraz większą rolę w inwestowaniu kapitału finansowego: wraz ze wzrostem inwestycji w produkcję w Chinach w latach 80., proces intensyfikującej się konkurencji doprowadził do spadku cen i zmniejszenia zysków z produkcji; „coraz więcej i więcej pieniędzy płynęło do rynku spekulacji wartościami aktywów, ponieważ to tam należało spodziewać się zysków”24. Aktywa te zaś znajdowano przede wszystkim w miastach25.

Rosnące inwestycje w aktywa miejskie, czyli grunty i budynki, oraz wynikająca z tego urbanizacja zależały od finansowej innowacji: „zabezpieczenie i tworzenie pakietów z lokalnych kredytów hipotecznych na sprzedaż dla inwestorów z całego świata i tworzenie nowych finansowych instytucji ułatwiających funkcjonowanie rynku sprzedaży kredytów”26 doprowadziły do erozji standardów kredytowych i zamiany restrykcyjnej polityki kredytowej w jej przeciwieństwo (reversed redlining), w wyniku czego mieszkańcy o niskich dochodach stali się celem ofert opartych na kredytach wysokiego ryzyka27. W rezultacie łatwiejszy dostęp do kredytów zapewniany przez relatywnie pozbawione ograniczeń rynki finansowe napędził boom budowlany w europejskich miastach i wokół nich, dzięki czemu powstały nowe kwartały mieszkaniowe i biurowe, które budowano z myślą o możliwościach inwestycyjnych, a nie o miejscach do życia czy pracy. Z takiej perspektywy nieruchomości (obejmujące zarówno zabudowę mieszkaniową, jak i budynki użyteczności publicznej, przestrzenie produkcji i rekreacji, instytucje kultury i budynki usługowe) zostały stopniowo przekształcone z zasobów zaspokajających prywatne lub zbiorowe potrzeby w „nowe zyskowne tereny pod kapitalistyczną produkcję dodatkową i jej absorpcję”28. Proces ten zbiegł się z finansjalizacją miasta, która umożliwiła „przekształcenie nieruchomości w płynne aktywa”29.

W sfinansjalizowanym mieście budynki „nie pełni[ą] już funkcji użytkowej, [są] tylko czymś, co będzie się posiadać (w nadziei na stopniowy, następujący z upływem czasu wzrost [ich] wartości inwestycyjnej, nie zaś użytkowej)”30. Kiedy wartość wymienna budynków zyskuje na znaczeniu w stosunku do ich wartości użytkowej, tracą one związek z faktycznymi potrzebami i zaczynają działać w sposób „podobny do tego, jak tworzone i sprzedawane są produkty finansowe, które utraciły jakikolwiek związek z rzeczywistą produkcją czy rzeczywistą gospodarką”31. Stając się celem spekulacji, wiele miejsc dotychczas związanych z opieką społeczną czy działalnością kulturalną (szpitale, szkoły, parki, teatry, kina) stało się gatunkami zagrożonymi i ujmuje się je w kategoriach nadających się pod zabudowę metrów kwadratowych, a nie potencjalnych czynników ulepszających jakość życia. Podczas gdy budownictwo mieszkaniowe stanowiło kluczowy komponent finansjalizacji, było ono tylko jednym z elementów „fundamentalnych instytucji miejskiego życia, które zostały poddane finansjalizacji, a tym samym zamienione w towary w ramach neoliberalizmu, obok transportu, aż po żywność i dobra związane z wypoczynkiem”32.

Podobnie wiele innych funkcji miejskich (przestrzenie kulturalne, socjalne, społecznościowe czy edukacyjne) utraciły swoje definicyjne znaczenie „dóbr społecznych, pewnej części, co do której społeczeństwo zgadza się, aby ją dzielić lub udostępniać tym, którzy mają mniejsze zasoby, środków do dystrybucji bogactwa”33. Nasycone funduszami emerytalnymi, hedgingowymi i private equity, duże obszary rynku nieruchomości (w tym również część mieszkaniowa) stały się „fikcyjnymi towarami” w ramach ruchu, który doprowadził do „przemiany «śpiącej królewny» – aktywów posiadanych w tradycyjny sposób – w «fantastyczny balet», w którym aktywa przechodzą z rąk do rąk w toku nieustannych i szybkich transakcji”34. Finansjalizacja rozwoju urbanistycznego wiąże z sobą wielu aktorów: inwestorów, władze lokalne, przedsiębiorców zajmujących się nieruchomościami, planistów i projektantów oraz finansistów, a każdy z nich odgrywa inną rolę w całym tym procesie: podczas gdy inwestorzy „przenoszą decyzje o inwestycji z poziomu lokalnego na globalny […], władze lokalne i przedsiębiorcy działają po to, aby wznosić i wyceniać na nowo nieruchomości, […] następnie zabezpieczenie, ubezpośrednienie, globalna bankowość oraz technologie informatyczne (ICT) umożliwiają specjalistom finansowym dokonanie kalkulacji opartych na stopie zwrotu, i to niekoniecznie w oparciu o jakąkolwiek szczegółową wiedzę na temat lokalizacji budynków czy infrastruktury”35.

Społeczne koszty finansjalizacji miast, najbardziej uchwytne w postaci braku przystępnych cenowo mieszkań i ograniczeniu usług publicznych, stały się nawet jeszcze bardziej odczuwalne wraz z nastaniem kryzysu gospodarczego w 2008 roku. Zestaw nowych instrumentów użytych do zamienienia nieruchomości w płynne aktywa rozprzestrzenił, a nie wyeliminował ryzyko. W gruncie rzeczy zachęcił on ludzi do podejmowania jeszcze bardziej ryzykownych działań36. Kryzys gospodarczy był rezultatem rozprzestrzenionego i skumulowanego ryzyka, ekspansji kredytów wysokiego ryzyka i innych niebezpiecznych typów kredytów zachęcanych przez państwowe legislacje37 i na wiele sposobów był powiązany z rozwojem miejskim: „zapaść finansowa, której początków należy upatrywać w rynkach nieruchomości, [pokazała, że] zabudowane środowisko nie ma wyłącznie incydentalnego charakteru w odniesieniu do stabilności gospodarki światowej, ale odgrywa rolę instrumentalną”38. Podczas gdy kryzys „narodził się w miejskich i podmiejskich przestrzeniach”, z czasem stał się kryzysem państwowym, którego konsekwencje dało się zobaczyć w skali całych miast i regionów”39.

Kryzys w 2008 roku wyrządził więcej szkód niż regularny rynek papierów wartościowych czy kryzysy bankowe, ponieważ „inwestycje w nieruchomości są zwykle związane z kredytem, odznaczają się wysokim ryzykiem i zajmują dużo czasu”40. Środki oszczędnościowe wprowadzone po wybuchu kryzysu przez rządy państw i instytucje europejskie miały na celu redukcję deficytów budżetowych poprzez ścięcie wydatków, zmniejszenie kosztów pracy, prywatyzację, ograniczenie lokalnej administracji i rekonfigurację służb publicznych. Środki te, wzmacniające jeszcze oddziaływanie neoliberalnej polityki, uderzyły szczególnie mocno w miasta”, za pośrednictwem „przedłużonego okresu spowolnionego wzrostu”, podatkami uzależnionymi od finansowej stabilności oraz odpowiedzialnościami przerzuconymi z poziomu państwa na poziom władz lokalnych. Wiele miast, starając się spłacić swoje zadłużenie, osiągnęło granice możliwości zapewniania podstawowej infrastruktury swoim mieszkańcom i znalazło się w „spirali, która dawała nikłe szanse na wspięcie się w górę”41.

W obliczu spadających przychodów i bez możliwości tworzenia deficytu, a zatem walcząc ze znacznie ograniczonymi budżetami operacyjnymi, wiele miast zostało zmuszonych do „cięć w finansach przeznaczonych na szkolnictwo, usługi społeczne, wywóz śmieci, infrastrukturę itp.”42, uderzając nieproporcjonalnie w „ubogich, młodych, mniejszości rasowe i starszych, prowadząc do wzmocnienia społeczno-przestrzennej segregacji dzielnic i miast”43. Kryzys doprowadził również wiele spekulatywnych inwestycji miejskich do niewypłacalności, zamieniając budynki i całe kompleksy zabudowań w nieużytki zanim jeszcze zostały ukończone, w wyniku czego powstała masa porzuconych i pustych budynków.

DOTKNIĘTE SPOŁECZNOŚCI I POJAWIENIE SIĘ NOWYCH AKTORÓW ROZWOJU MIEJSKIEGO

W kontekście neoliberalnej transformacji i finansjalizacji rozwoju miejskiego wiele społeczności lokalnych i kulturowych doświadczyło zmniejszenia przestrzennych i ekonomicznych zasobów na skutek drenażu finansowego i wycofania instytucjonalnego wsparcia. Redukcja budżetów operacyjnych zmusiła organizacje państwowe i miejskie do akceptacji „znacznych cięć w korzyściach czerpanych z modelu opiekuńczego i przeniesienia odpowiedzialności za pewne usługi socjalne na poziom lokalny, które wywarły znaczny wpływ na ubogich i ekonomicznie bezbronnych”44.

Społeczności w pokrzywdzonych i zubożonych obszarach całej Europy zostały szczególnie dotknięte przez środki oszczędności i zawieszenie lub zarzucenie kluczowych lokalnych usług, takich jak opieka społeczna, opieka przedszkolna, służba zdrowia i utrzymanie przestrzeni miejskiej i infrastruktury. W odpowiedzi wiele spośród tych społeczności zaczęło tworzyć swoje własne przestrzenie i usługi. Rezygnując w niektórych wypadkach z czekania na pomoc lub współpracę ze strony władz miejskich, w innych zaś, ustanawiając nowe ramy współpracy z lokalnymi władzami, inicjatywy te stały się proaktywnymi siłami kształtującymi europejskie miasta poprzez wytwarzanie nowych przestrzeni dla społeczności i uruchamianie nowych usług społecznych za pośrednictwem równoległej infrastruktury obywatelskiej. Wyłonienie się tych nowych społecznych aktorów, usiłujących zapełnić luki w systemie państwa opiekuńczego i działających pod nieobecność mechanizmów planowania i rozwoju, stanowi część procesu opisanego przez Erika Swyngedouwa jako „rządzenie ponad państwem”, odwołującego się do „nowych form instytucjonalnych, które w znaczący sposób opierają się na większym zaangażowaniu jednostek czy aktorów ze społeczeństwa gospodarczego i obywatelskiego45.

Podczas gdy w wielu miastach Europy południowej czy wschodniej, które walczyły o utrzymanie nawet najbardziej podstawowych elementów swojej infrastruktury w trakcie kryzysu, który uderzył w gospodarki państwowe i lokalne, aktorzy społecznościowi podjęli się próby zapełnienia pustki pozostawionej przez władze miejskie i państwa, wielu miastom Europy północnej i zachodniej udało się przetrwać recesję we względnie dobrej kondycji i „podzielić się” usługami ze społecznościami w bardziej skoordynowany, kontraktowy sposób. Swyngedouw opisuje tę konsensualną formę rządzenia ponad państwem jako „horyzontalne, usieciowione i oparte na interakcji relacji między niezależnymi lub zależnymi nawzajem od siebie aktorami, których łączy wysoki poziom zaufania, pomimo wewnętrznego konfliktu i przeciwstawnych planów i w ramach inkluzywnych, partycypacyjnych, instytucjonalnych czy organizacyjnych stowarzyszeń”46. Jest to forma rządzenia, której wartości obejmują „wspólny cel, wspólne działanie, wspólną ramę aksjologiczną, ciągłą interakcję i pragnienie osiągnięcia zbiorowych korzyści, których nie można uzyskać przez niezależne działanie”47.

W najbardziej spornym kontekście Europy południowej pojawienie się nowych aktorów w procesie rozwoju miast oznacza „uczynienie bardziej złożonym i bogatszym procesu planowania, wyzwolenie go z technicznej i redukcyjnej idei projektu, który został stworzony w kulturze nowoczesności”48. Zdaniem Carla Cellamare klasyczny projekt „nie koresponduje już z rzeczywistymi warunkami, w jakich dochodzi do miejskiej transformacji i planowania”, zaś w wyłaniających się trybach „współdzielonego planowania”, mieszkańcy stają się „protagonistami w budowaniu ich własnej przestrzeni zamieszkiwania”, przekraczając tym samym tradycyjne środki kontestacji i partycypacji oraz autorytarną ideę projektu urbanistycznego”49.

Wkroczenie nierządowych aktorów do procesu planowania i rozwoju, czy to poprzez kontrakt czy też konflikt, doprowadziło również do redefinicji interesu „publicznego” czy „wspólnego”. Kwestionując rządzącą rozwojem miejskim logikę „biznesu jak każdy inny” (business as usual), w ramach której prywatne interesy kontrolują rozwój miast, wiele społeczności zażądało prawa do miast, to znaczy „wprowadzeni[ a] demokratycznej kontroli nad rozmieszczeniem nadwyżek za pomocą urbanizacji”50. W sercu tych żądań leżał wspólny interes. Z całą pewnością jest to bardzo płynny termin i jest on wytwarzany w nieustannie renegocjowanych sytuacjach i interakcjach pomiędzy zmieniającymi się zespołami aktorów. W kontekście narastającego braku zaufania między administracją publiczną i społecznościami, wartość działań publicznych jest coraz mocniej kwestionowana, podczas gdy wiele funkcji publicznych zostało przejętych przez prywatne przestrzenie i usługi. Jak ujął to założyciel budapeszteńskiej inicjatywy, „prywatne to nowe publiczne”51.

DEMOKRATYCZNE DEFICYTY WSPÓŁRZĄDZENIA

Jak zauważyło wielu komentatorów, „nowe układy rządów wytworzyły nowe instytucje i obdarzyły władzą nowych aktorów, pozbawiając jej innych”52, w wyniku czego nastąpiły: „wzrost znaczenia nowych aktorów społecznych, konsolidacja obecności jednych, wyłączenie lub ograniczenie władzy innych grup, które wcześniej uczestniczyły w rządzeniu, a także ciągłe wykluczanie innych aktorów społecznych, którzy nigdy wcześniej w sprawowaniu władzy nie brali udziału”53. W owym procesie nadawania i pozbawiania mocy sprawczej nowe konstelacje władzy służącej planistyce, rozwojowi i zarządzaniu przestrzenią cierpią na deficyt demokracji, głównie na skutek braku przejrzystości ustaleń dotyczących zarządzania i brak odpowiedzialności nowych aktorów na scenie rozwoju urbanistycznego.

Niezaprzeczalnie dostęp do nowych form partycypacji w formie eksperymentów ze współdzieloną władzą i modelami zarządzania kooperacyjnego nie ma wyłącznie lub całkowicie charakteru horyzontalnego. Główni aktorzy rządów ponad państwem wywodzą się konkretnych grup zawodowych, środowisk politycznych i sieci osobistych powiązań, mają określone umiejętności, interesy i zdolności do zaangażowania się. W kontekście erozji władzy politycznej i coraz bardziej złożonego związku między państwem i społeczeństwem obywatelskim „wiele jednostek i grup społecznych w pełni lub częściowo wycofało się z uczestnictwa w polityce i albo wybrało inne formy działalności politycznej, albo też całkowicie ją odrzuciło”54.

Analiza Swyngedouwa opiera się na założeniu, że „partycypacja jest niezmiennie zapośredniczona przez władzę”55. Stwierdzenie to doprowadza nas do dylematu, wobec którego staje wiele społeczności: czy możliwe jest wyjście poza mediację władzy? Jaka jest przestrzeń manewrowa dla inicjatyw społeczności prowadzących do względnej niezależności od sił politycznych i rynkowych? Chociaż musimy zaakceptować niemożliwość całkowitego bycia poza istniejącymi relacjami władzy, a społecznościowe inicjatywy znacznie różnią się między sobą pod względem sposobu akceptacji lub odrzucenia dynamiki rynku i współpracy z aktorami politycznymi, wiele prób stworzenia alternatywnych ram gospodarczych lub struktury współwłasności doprowadziło do powstania względnie autonomicznych przestrzeni poprzez częściowe wyprowadzenie działań i własności z rynku z wykorzystaniem różnych form współpracy między społecznością i nowymi aktorami finansowymi.

Bez wątpienia inicjatywy społeczne oparte na solidarnej gospodarce stanowią jedynie wyspy w oceanie rozwoju miejskiego opartego na spekulacji. Istnieje jednak wiele prób powiązania ich z sobą w większą tkankę miejskiej samoorganizacji. Poprzez dyskurs, politykę, sieci współpracy i fundusze solidarnościowe pojawiają się w całej Europie podmioty, które wywierają coraz większą presję na istniejące układy polityczne i wskazują kierunki polityki urbanistycznej. Powodzenie tych inicjatyw zależy od tego, na ile interakcja aktorów w ramach konkretnych miast może wytworzyć konteksty usieciowionej współpracy, wolne miejsce i mechanizmy dla rozwoju przestrzeni obywatelskiej i w jaki sposób konteksty te łączą się z sobą i pomagają w podejmowaniu eksperymentów ponad granicami miast i państw.

TŁUMACZENIE Z ANGIELSKIEGO: MICHAŁ CHOPTIANY