Nasze postrzeganie architektury zaczyna się od podłogi. Zanim mały człowiek stanie na nogach, z jej poziomu skanuje otoczenie i próbuje wsadzić do ust wszystko, co znajdzie w zasięgu rączek. Ślini dywany i parkiety, a przy okazji zapamiętuje rzucik płytek w kuchni. Prawa noga, lewa ręka, lewa noga, prawa ręka (między półkulami mózgu tworzą się połączenia). Krzesła są wtedy ogromne i dają podporę przy wkraczaniu w świat istot dwunożnych, ale służą też nieco później do huśtania się, budowania bazy, zabawy. Etap raczkowania większości z nas zaciera się w pamięci, lecz kolejne miejsca: salkę w przedszkolu, szkolne klasy, pierwszy dom albo mieszkanie, pamiętamy w szczegółach. Szczególne to szczegóły: przypadkowe, ale zaskakująco wyraźne: faktura zasłony, landszaft na ścianie, zapach kuchennej szafki, szklana ryba pod telewizorem.

Miejsca dzieciństwa odwiedzane po latach wydają się o wiele mniejsze. Przypomniał o tym Krzysztof Maniak w rozmowie Drobne przesunięcia. Przestrzenie zapisują się w ciele i głowie, tworzą wzory, do których świadomie i bez udziału świadomości odwołujemy się w urządzanych przez nas mieszkaniach lub praktyce zawodowej (jeśli pracujemy jako projektantki; zapewne także pisarze, poetki, artyści).

Nadal nie wiemy dokładnie, jak działa ludzki mózg. Wszelkie badania percepcji, choć w ostatnich dekadach przyspieszyły, pozostawiają nas z uproszczonymi wyobrażeniami. Funkcjonalny magnetyczny rezonans jądrowy uświadomił nam, pod wpływem jakich obrazów aktywują się poszczególne struktury naszego mózgu. Wiemy też, że sposób, w jaki postrzegamy przestrzeń, ukształtował ludzkie języki (miejsca w mózgu odpowiedzialne za ruch są aktywowane również przez metafory ruchu)1.

„Wydaje się […], że nasze obrazy zmysłowe faktycznie mają wyjaśnienie neurologiczne. Dobrym tego przykładem może być metafora «uczucie to ciepło», za pomocą której mówimy o jednej osobie jako «zimnej», a o innej jako «kochającej i ciepłej». Wywodzi się ona – jak przypuszczali Lakoff, Johnson i inni − z dziecięcych doświadczeń bycia przytulanym przez rodzica. Takie doznanie we wczesnym okresie życia prowadzi do wytworzenia ścieżek neuronalnych pomiędzy obszarami mózgu odpowiedzialnymi za miłość (sieć hedoniczna) i temperaturę (w korze somatosensorycznej). To połączenie zostaje potem osadzone w naszym języku”2 – wyjaśnia Harry Mallgrave w studium Architecture and Embodiment (Architektura i ucieleśnienie).

Rozważania na temat przestrzeni bezpiecznych również cofają nas myślami do dzieciństwa, domów dziadków i dreszczu tajemnicy. W rozmowie z twórcami Pawilonu Polskiego na tegorocznym Biennale Architektury w Wenecji powracają beztroskie zabawy na działkach, w kuchni i na strychu, ale też ciarki związane z eksploracją nieznanego. „Mówimy o bezpieczeństwie dlatego, że jest niebezpiecznie” – podkreślają autorzy Larów i penatów, wystawy o budowaniu poczucia bezpieczeństwa w architekturze.

Myślenie jest nierozerwalnie związane z tym, jak nasze ciała (czyli my) odnajdują się w przestrzeni i jak te doświadczenia w nas się zapisują – wraz z emocjami, pragnieniami, lękami, snami. Czucie przestrzeni w dużym stopniu czyni nas tym, kim jesteśmy.

Jak się czujesz w miejscu, w którym przebywasz teraz?