Planeta Ziemia – dynamiczny, złożony, stale zmieniający się byt. Wiele z jej aktywności widać gołym okiem. Pory dnia i roku, deszcze i wiatr wpisują się w naszą codzienność i ją współtworzą. Inne zjawiska: erupcje wulkaniczne, powodzie, trzęsienia ziemi, które ludzie prywatnie i w mediach nazywają katastrofami naturalnymi, ją zaburzają. Wiele procesów geologicznych dzieje się wolno, tak wolno, że człowiek nie zdoła ich dostrzec nieuzbrojonym okiem. Trudno od razu połączyć czas z krajobrazem. Ludzka oś czasu miała inną skalę niż geologia. Dopiero Wielkie Przyspieszenie[1] ujawniło procesy wcześniej niedostrzegalne. Przybierają postać kruszących się lodowców[2], wysychających mórz i rzek[3].
Obserwując krajobraz, obserwujemy również kształtowanie się naszego świata. Od ponad 4,6 miliarda lat wędrują i zderzają się płyty tektoniczne. W tym czasie Ziemia doświadczyła osadzania się popiołów wulkanicznych, wielkich tąpnięć mas lądowych i ich osuwania, okresów zlodowaceń i przegrzań, wzrostu i umierania lasów, podnoszenia się i opadania poziomu mórz, przesuwania się lodowców – wszystkie te procesy uformowały współczesny krajobraz geologiczny.
fot. Atlas Materia Prima
Historii ludzkiej działalności nie sposób zrozumieć w oderwaniu od sił geologicznych. Manuel De Landa w książce A Thousand Years of Nonlinear History (Tysiąc lat historii nielinearnej)[4] zwraca uwagę, że aktywnie uczestniczyły w rozwoju społeczeństw i miast: działały jak podłoże procesów historycznych. Z interakcji między tektoniką płyt kontynentalnych, formowaniem się gór, erozją i osadzaniem się materii zrodziły się warunki do życia, a z czasem – powstania ekosystemów; bezpośrednio wpłynęły na rozmieszczenie zasobów naturalnych, a w konsekwencji – na wytyczenie szlaków handlowych, architekturę i lokalizację osad ludzkich. Na przykład dostępność metali, między innymi żelaza i miedzi, wytworu procesów geologicznych trwających przez tysiąclecia, była kluczowa dla rozwoju technologii i systemów budowlanych, które wyraźnie powiązały regionalną architekturę z geologią.
Na związki geologii z materiałami budowlanymi wskazali już w latach 50. XX wieku architekci prowadzący badania nad regionalną architekturą w Portugalii. W publikacji Arquitectura Popular em Portugal (Architektura popularna w Portugalii)[5] zestawili mapy geologiczne regionów kraju z mapami typologii architektonicznych i popularnych budulców. Wyraźnie wynika z nich, że zgodnie z dostępnością materiału na południu budowano z gliny, a na północy – z kamienia.
Geografia, historia ludzkości i architektura splatają się z cyklami geologicznymi. Procesy geologiczne determinowały i nadal determinują rozwój społeczeństw, współczesne systemy gospodarcze, społeczne i kulturowe. Kiedyś działo się to lokalnie, dziś zasoby rządzą na skalę globalną.
Opowiemy o tym zjawisku na przykładzie Meksyku. Pod powierzchnią prawie trzech czwartych meksykańskich prowincji geologicznych kryją się głównie skały osadowe, magmowe i metamorficzne. Powstały w różnych epokach i warunkach geologicznych, od mezozoiku po kenozoik, czyli w ciągu ostatnich dwustu dwudziestu pięciu milionów lat. Meksyk leży na płycie północnoamerykańskiej, u zbiegu pięciu mniejszych płyt tektonicznych; w ciągłej migracji zderzają się regularnie. W codzienność mieszkańców wpisane są ruchy tektoniczne, szczególnie na wybrzeżu Pacyfiku. Pod ich wpływem kształtują się zarówno przyzwyczajenia i wzorce zachowań, jak i sposoby budowania[6], szczególnie konstrukcja nośna, wysokość budynków, fundamentowanie, łączenie elementów i prawo budowlane. Wschodnia część kraju stoi głównie na skałach osadowych (pochodzenia powierzchniowego – wapieniu i gipsie), zachodnia – na skałach magmowych i metamorficznych (pochodzenia głębokiego, w tym marmurze). Rozdziela je wysokie pasmo górskie z łańcuchem aktywnych wulkanów. Wyraźną dychotomię geologii Meksyku tłumaczy pasywny sejsmicznie charakter wschodniego terytorium i aktywność zachodniego brzegu. Rozbieżność ta trwa już od okresu jurajskiego i na jej skutek bogactwa mineralne[7] kraju koncentrują się w zachodniej części, a z zasobami energetycznymi pochodzenia powierzchniowego (ropą naftową, gazem i węglem) poszczęściło się wschodowi.
Wszystkie te materiały zdefiniowały budownictwo. Z kruszców, na przykład granitu i bazaltu, ludzie produkują materiały budowlane. Zachodni Meksyk obfituje w przemysł wydobywczy związany z pozyskiwaniem materiałów. Z ropy naftowej, surowca zakumulowanego na wschodnim wybrzeżu, w Zatoce Meksykańskiej, powstaje prąd, dzięki czemu można budynki ogrzać, ochłodzić i oświetlić. Jeśli wyprodukujemy z niej izolację cieplną (styrodur, styropian), nieodwracalnie przetworzymy materiał skumulowany przez miliony lat w produkt krótkiego życia.
Historia Meksyku postrzegana przez wydobycie ujawnia, że przez stulecia zasoby naturalne tego kraju eksploatowali cudzoziemcy: najpierw Hiszpanie, a po uzyskaniu niepodległości (1821) – kapitały brytyjski, francuski i zwłaszcza amerykański. Proceder uległ przyspieszeniu w czasach dyktatury Porfiria Díaza (1876–1911), ponieważ sektor górniczy i inne zostały otwarte na zagraniczne inwestycje i grabieże. W przededniu rewolucji 1912 roku w kraju działało ponad tysiąc firm górniczych, z czego prawie 70 procent było własnością Stanów Zjednoczonych[8]. Współcześnie meksykańskie prawo na zmianę zaostrza i rozluźnia dostępność do surowców naturalnych dla obcych przedsiębiorstw. Na przykład w latach 60. XX wieku wprowadzono wymóg, że kapitał przedsiębiorstw wydobywczych musi być w większości lokalny. Takie zmiany udowadniają, że wydobycie i ekstraktywizm od zawsze współkształtowały tożsamość Meksyku.
fot. Atlas Materia Prima
Tworzenie materiałów
Złożoność systemu o nazwie Ziemia najpełniej uświadamia analiza cyklu powstawania skał. Za dynamiką naszej planety stoją liczne wzajemne relacje między wieloma elementami, a każdy może się wiązać z każdym. Dzieje się zarówno na powierzchni, jak i pod nią: ruchy górotwórcze, meandrowanie rzek, ruchy lodowców, zmiany klimatu[9], wymieranie gatunków… Lepiej rozumiejąc, jak rodzą się skały, możemy lepiej poznać krajobraz.
Głęboko pod ziemią powstaje magma – stopiona skała. Z czasem stygnie i się krystalizuje. Powstaje też na powierzchni, po erupcji wulkanicznej. Jeśli skały magmowe wypłyną na powierzchnię, będą podlegały erozji – powoli rozkruszą je wiatr, słońce i woda. Grawitacja ściągnie materiał w dół zbocza, odłożą się płynna skała i rozpuszczone substancje, nazywane osadami. Większość osadów trafia do oceanu, pozostałe akumulują się na równinach, terenach zalewowych rzek, pustyniach, bagnach i wydmach.
Zgodnie z tą dynamiką osady przechodzą proces lityfikacji, czyli przemiany w skałę. Dzieje się to zazwyczaj wtedy, gdy sprasował je ciężar leżących na nich warstw lub scementowała wsiąkająca woda gruntowa. Skałę osadową głęboko zakopaną w ziemi zassie dynamika formowania gór; jeśli złoże przetnie masa magmy, będzie poddane wysokim ciśnieniom lub temperaturom. Pod ich wpływem zmieni się w skałę metamorficzną, a jeśli ciśnienie lub temperatura jeszcze wzrosną, ponownie stopi się w magmę – początek cyklu skał.
Głęboko pod ziemią na skały magmowe oddziałują wielkie siły kompresji oraz wysokie temperatury związane z formowaniem się gór. Wtedy magma bezpośrednio przekształca się w skały metamorficzne. Cykl tych skał nie jest więc statyczny i niezmienny, ale zawsze niezmiernie rozciągnięty w czasie.
Formowanie się granitu, skały magmowej intruzywnej (czyli takiej, której chłodzenie i krzepnięcie odbywa się na dużych głębokościach), trwa od miliona do dziesięciu milionów lat. Skały magmowe ekstruzywne (powierzchniowe) tężeją nawet w ciągu kilku minut: obsydian w trakcje erupcji wulkanicznej, a bazalt, gdy lawa przemieszcza się po powierzchni ziemi.
Od czasu powstawania skał metamorficznych często zależy ich twardość i wytrzymałość. W skrócie: im dłużej, tym twardziej. Różne skały znajdują różne zastosowanie w budynku. Granit zwykle jest wykorzystywany jako materiał strukturalny. Wykonuje się z niego belki, nadproża, ściany zewnętrze i oporowe. Gips powstaje znacznie szybciej, dlatego jest miękki i znajduje zastosowanie w pracach wykończeniowych.
fot. Atlas Materia Prima
Ekstraktywizm w kontekście kolonialnym
Całe naturalne bogactwo i obfitość materiałów skalnych i metalicznych występujących w ludzkim zasięgu w skorupie ziemskiej wydobywamy od początku cywilizacji. Ludzie robili to już, zanim zaczęli budować stałe osady. Wydobycie surowców naturalnych prawie zawsze towarzyszyło ludzkiej aktywności, początkowo na skalę lokalną. W Ameryce Łacińskiej wykroczyo poza nią dopiero między XV a XVI wiekiem, w czasach kolonialnych. Najeźdźcy z Europy zlikwidowali wspólną własność ziemi, a w jej miejsce założyli plantacje. Stosowali na nich „przemoc symboliczną i strukturalną. Fizycznie i działaniami prawnymi ustanowili porządek podległości, oparty na niewolniczej pracy ludności rdzennej i pochodzenia afrykańskiego”[10].
Aby lepiej zrozumieć początki ekstraktywizmu, trzeba go osadzić w kontekście filozoficznym i politycznym. Przecież nie pojawił się w próżni. Z jednej strony ówcześni filozofowie rozwijali myślenie mechanistyczne, z drugiej pojawiła się „wymiana kolumbijska”. W tym momencie narodziła się nowa wizja Ziemi: „Planety jako olbrzymiej maszyny, złożonej z nieustannie poruszających się cząsteczek”[11]. Materia zaczęła krążyć na skalę nigdy wcześniej nieznaną. Podróże karawelami i podzielone terytoria zamorskie między europejskimi królestwami przyspieszyły ekstraktywizm. Między kontynentami przewożono oprócz płodów ziemi również złoto, srebro, drewno.
Francis Bacon postrzegał naturę jako coś, co można rozłożyć, przeanalizować i opanować za pomocą logicznych i systematycznych procedur, jakby była maszyną; da się ją zrozumieć i obsługiwać. (Aforyzm 1 z Księgi I, Aforyzm 19 z Księgi I). W Medytacjach o filozofii pierwszej René Descartes uznał, że cała materia fizyczna jest res extensa (rzeczą rozciągłą), czyli istnieje w przestrzeni, ale nie myśli ani nie ma świadomości. W jego wizji świata wszystko, co się dzieje w sferze fizycznej, jest wynikiem mechanicznych ruchów, jak działania trybów w zegarze. Zjawiska naturalne: wiatr, ruch planet, a nawet wzrost roślin są procesami czysto mechanicznymi, podlegają prawom fizyki i geometrii (Szósta Medytacja). Surowiec odłączony od swojego pierwotnego ekosystemu krąży niczym samotna cząsteczka. Europejskie gospodarki krajowe budowały się na fundamencie z materia prima swoich kolonii.
Termin „wymiana kolumbijska” jest wielkim oszustwem semantycznym. Nierozerwalnie wiąże się z europejskim procesem kolonizacyjnym. W obu Amerykach charakteryzował się eksploatacją zasobów naturalnych i ludzkich na skalę wcześniej nieznaną. Bogactwa wydobywane i zagarniane przez Europejczyków finansowały ekspansję europejskich imperiów i zmieniały globalne gospodarki. Korzyści z niego czerpali głównie najeźdźcy. Dobra wysyłane z metropolii przyspieszały proces kolonizacji (wydatnie pomogły w nim konie) i produkcji żywności znanej Europejczykom (na przykład pszenicy). Na „wymianie” korzystała tylko jedna strona.
Ekstraktywizm był mechanizmem kolonialnego zawłaszczenia. Przyjmował różne formy. Postekstraktywizm kontynuuje tradycję kolonialną, z tą różnicą, że na miejsca zwolnione przez królestwa i państwa wskoczyły międzynarodowe korporacje. Większość produkcji firm ekstraktywistycznych nie jest przeznaczona na rynek wewnętrzny, lecz na eksport. Ekstraktywizm rozgrywa się na wielu płaszczyznach: obejmuje intensywne eksploatowanie ogromnych ilości zasobów naturalnych, lokalnie oswojonych, ale połączonych z globalnymi rynkami. Ten czynnik restrukturyzacji terytorialnej, jeden z głównych, ma kolosalne skutki środowiskowe, społeczne, gospodarcze i polityczne. Zjawiska, które tworzy postekstraktywizm, oraz związki postekstraktywizmu trzeciej i czwartej generacji z intensywną eksploatacją szeroko omawia Eduardo Gudynas[12]. Wielkie obszary geografii narodowej służą interesom gospodarek międzynarodowych. Skutki przenikają do wielu sfer: polityki, wymiaru sprawiedliwości, postrzegania Natury, nawet kultury. W 2010 roku z platformy wiertniczej Deepwater Horizon w Zatoce Meksykańskiej wyciekły potężne ilości ropy naftowej: cztery miliony baryłek[13] w ciągu osiemdziesięciu siedmiu dni[14]. Zginęło między innymi około 20 procent tamtejszej populacji żółwi i połowa populacji delfinów butlonosych[15]. Nadmierny eksport piasku z Baja California do San Diego spowodował destrukcję lokalnych habitatów, erozję gleby i spadek poziomu wód powierzchniowych[16].
„Ekstraktywizm nie jest już tylko zbiorem projektów. Tworzy i krystalizuje idee rozwoju zakorzenione w materialnym postępie, obsesyjnie skupione na wartości ekonomicznej, coraz mniej demokratyczne” – uważa Gudynas. W epoce postekstraktywizmu eksportuje się głównie surowce naturalne, począwszy od paliw kopalnych. To one ukształtowały współczesną gospodarkę, a dzisiaj umożliwiają funkcjonowanie budynków-maszyn, podłączonych do systemów HVAC. Drugie miejsce zajmują żwir i piasek – materiały właściwie niezauważalne i na pozór wszędzie dostępne. Bez nich nie byłoby betonu ani podbudowy dróg. Każdy metr sześciennym betonu w mniej więcej 80 procentach składa się z kruszywa. Już nie wróci do natury, jego odzyskanie przy dzisiejszej technologii jest niemożliwe albo skrajnie trudne.
fot. Atlas Materia Prima
Wpływ na ekosystem
Ekstraktywizm w różnych obszarach i ramach czasowych oddziałuje na systemy planetarne. Na granice planetarne napierają zakwaszenie oceanów, wykorzystanie słodkiej wody, zmiany w użytkowaniu terenu i jego modyfikacje. Współczesne górnictwo charakteryzuje się wykorzystaniem technologii umożliwiających wydobycie minerałów na dużą skalę. Podążając za logiką ekonomii skali, taki sposób wydobycia ma zwiększyć rentowność procesów. Wywiera jednak znacznie większy negatywny wpływ na środowisko niż tradycyjne górnictwo podziemne. Kopalnie odkrywkowe[17], używanie substancji wysoce toksycznych dla życia ludzkiego i przyrody (między innymi cyjanku i rtęci), a także używanie i zanieczyszczanie ogromnych ilości wody doprowadziły do nieodwracalnych strat ekologicznych.
Biolożka Camila Cifuentes wykazała, że w warstwie gleby o grubości trzydziestu centymetrów i powierzchni metra kwadratowego żyje nawet dziesięć miliardów mikroorganizmów. Troskliwe spojrzenie na metr kwadratowy „materii nieożywionej” całkowicie zmienia perspektywę mechanistyczną: nieożywiona jednorodna materia gleby ukazuje inne oblicze – złożonego ekosystemu.
Po wyczerpaniu zasobów terenu potencjalnie interesujących dla ludzkiej działalności otwarta rana nadal krwawi[18]. Odpady górnicze, gromadzone latami, wyciekają i zanieczyszczają środowisko. Szczególnie destrukcyjną rolę odgrywają metale ciężkie[19] i kwaśny drenaż skał. Ten ostatni proces zachodzi, gdy woda deszczowa styka się ze skałami przemieszczonymi spod powierzchni ziemi, nagromadzonymi w zwałach, kraterach lub groblach odpadów kopalnianych. W razie utlenienia minerałów siarczkowych (a ryzyko jest wysokie) wody spływające po tych skałach ulegną nietypowemu zakwaszeniu. Trafią do pobliskich strumieni i rzek, a nimi do morza, lub będą zanieczyszczać okoliczną glebę i wodę gruntową.
Zakwaszenie gleby ma wiele skutków, od zmniejszenia jej żyzności (zakwaszona gleba traci niezbędne składniki odżywcze, między innymi wapń, magnez i potas, konieczne do wzrostu roślin) po degradację. Gleby kwaśne są bardziej podatne na erozję, ponieważ wraz z utratą kluczowych składników odżywczych słabną strukturalnie. Nie uchronią ich lasy, ponieważ na zakwaszonych glebach drzewa rosną wolniej, mają mniejsze liście, słabszy system korzeniowy, niższą tolerancję na ekstremalne temperatury, co czyni je bardziej podatnymi na szkodniki i choroby. Obszary dotknięte długotrwałym zakwaszeniem w końcu pustynnieją.
Eksploatacja zasobów naturalnych bezpośrednio wpływa na lokalne społeczności w całej Ameryce Łacińskiej. W miarę jak postępuje, zanieczyszczane są gleba i woda, pogarsza się ludzkie zdrowie[20], całe społeczności są wysiedlane i już nigdy nie wrócą na swoje ziemie. Taki los, z powodu budowy infrastruktury górniczej, spotkał na przykład społeczność La Zapatilla z Cerro de San Pedro w stanie San Luis Potosi[21]. Kanadyjska firma w konsorcjum z partnerem meksykańskim szukają tam złota i srebra. Rdzenni mieszkańcy okolicy nie mają narzędzi prawnych ani możliwości, żeby walczyć z wysiedleniami.
Tylko w 2019 roku odnotowano ponad siedem tysięcy przesiedleń związanych z działalnością górniczą. Wiele zgłoszonych przesiedleń było wynikiem sporów o ziemię, zainicjowanych przez prywatne firmy i egzekwowanych przez zorganizowane grupy przestępcze, które chcą wydobywać metale szlachetne w Meksyku. Meksykańska Komisja Obrony i Promocji Praw Człowieka (Comisión Mexicana de Defensa y Promoción de los Derechos Humanos, CMDPDH) szacuje, że między 2009 rokiem a styczniem 2017 roku 310 527 osób padło w Meksyku ofiarą przesiedleń wewnętrznych[22].
Ani działalność górnicza, ani wydobycie skał na potrzeby przemysłu budowlanego na dużą skalę nie przyczyniły się do poprawy dobrobytu społeczności, nie wzrosły też zasoby publiczne w krajach eksploatowanych. Wręcz przeciwnie, szkody w wielu obszarach, przede wszystkim społecznych i środowiskowych, są katastrofalne, ze śmiercią ludzi włącznie. Świat dowiaduje się wyłącznie o wielkich jednorazowych katastrofach, jak wspomniane uszkodzenie platformy wiertniczej Deepwater Horizon; nie interesują go liczne postępujące mikrokatastrofy lokalne. W stanie Chichuaua wskutek działalności wydobywczej cierpi jeden z endemicznych gatunków agawy (Agave lechuguilla)[23], kluczowy dla utrzymania równowagi w ekosystemie. Głównie z jej kwiatów czerpią nektar zapylacze: nietoperze, pszczoły i motyle – gatunki fundamentalnie ważne dla różnorodności roślinnej w regionie. Badacze z Instytutu Biologii Narodowego Uniwersytetu Autonomicznego Meksyku (UNAM) wykazali, że utrata naturalnych siedlisk i działalność górnicza spowodowały znaczące zanikanie[24] wszystkich (!) gatunków płazów i gadów na terytorium całego państwa[25]. Tylko 49 ze 179 gatunków płazów i gadów zachowało w swoim zasięgu wystarczająco dużo szczątkowych siedlisk naturalnych; aż 130 gatunków straciło ponad 30 procent swojego zasięgu, przez co zwiększyła się ich podatność na dalsze wymieranie, szczególnie w kontekście zmieniającego się klimatu. Zaledwie 40 gatunków wykazało mniej niż 30 procent utraty siedlisk w swoim zasięgu, 83 gatunki straciły ponad 30 procent zasięgu, 54 gatunki straciły ponad połowę potencjalnego zasięgu, a dwa gatunki są w krytycznej sytuacji – pozostało im mniej niż 20 procent zasięgu.
W regionach górniczych pojawiły się przemoc i zorganizowana przestępczość. Jennifer Moore i Gillian Colgrove przebadały[26] sprawę brutalnego zabójstwa Mariana Abarcy, rdzennego mieszkańca stanu Chiapas i lidera społeczności walczącej przeciwko działalności kopalni. Zlecenie na niego wydała kanadyjska firma Blackfire Exploration. Wcześniej Mariano Abarca był wielokrotnie zastraszany i aresztowany na wniosek przedstawicieli Blackfire.
fot. Atlas Materia Prima
Geologia i architektura
Każdy nowy budynek oddziałuje na środowisko. Zanim powstanie, trzeba z czegoś wytworzyć wszystkie jego elementy. Betonowe stropy produkuje się ze żwiru i wapienia; w Meksyku ta skała pochodzi zapewne z okolicznej kopalni. Szkło okienne jest wytwarzane z piasku pochodzącego z rzeki, prawdopodobnie w Baja California. Aby wyprodukować aluminiową ramę, najpierw trzeba pozyskać boksyt (tlenek glinu); jego najbogatsze źródła znajdują się w tropikach. Okucia okien są wytłoczone prawdopodobnie ze stali wydobywanej w Chile.
Mimo że gospodarka w obiegu zamkniętym weszła do kanonu ważnych narzędzi polityki środowiskowej, przemysł budowlany ciągle produkuje znaczne ilości odpadów. W Meksyku jest to około 12 procent wszystkich odpadów[27], w Europie – około 38 procent[28]. Nasz komfort mieszkalny również zależy od surowców. Aby odpowiednio ogrzać lub ochłodzić wnętrza, potrzebujemy energii elektrycznej, w Meksyku wytwarzanej najczęściej z gazu ziemnego. Architektura zawsze łączy się wydobyciem.
W rozmowach z innymi architektami i architektkami często zwracamy uwagę na brak wiedzy i wrażliwości na korelacje między systemami planetarnymi, geologią, miejscem a materiałem budowlanym. Przecież nawet lokalne materiały skądś pochodzą, mają swoją historię, a ich wydobycie wpływa na lokalne ekosystemy. Złożoność procesu wydobycia, transportu i przetwarzania surowców sprawia, że trudno połączyć to, co widzimy na co dzień – na przykład okno w salonie – z eksploatacją zasobów w odległej Zatoce Kalifornijskiej. Mocno przetworzony surowiec traci wartość autoteliczną (samą w sobie), zmienia się w Baconowską cząsteczkę. Odłączony od pierwotnego ekosystemu, rzeki i jej nurtu, żyjących w nim pierwotniaków, krąży po świecie w postaci homogenicznego surowca – ditlenku krzemu.
Człowiek nie uwzględnia wpływu materiałów budowlanych i przypisanych im przez siebie wartości heterotelicznych (zewnętrznych) na systemy planetarne. Rozpatruje je wyłącznie pod względem użyteczności. Szkło można wyprodukować ze stłuczki szklanej lub z dwutlenku krzemu. Stłuczka już krąży w obiegu materiałów przetworzonych przez człowieka, ale dwutlenek krzemu, zanim zostanie wydobyty, jest wartościowym elementem dla całego ekosystemu, dostarcza substancji odżywczych dla grzybów i roślin. Uwzględniając pochodzenie materiałów, moglibyśmy miarkować ich wpływ na środowisko. Niestety, zmapowanie tych zależności zdecydowanie wybiega poza wiedzę i odpowiedzialność projektantów i projektantek. Nawet producenci często nie znają dokładnego pochodzenia materiałów[29]. Mechanistyczna wizja świata stworzona w renesansie, potem wzmocniona soczewką kapitalizmu, wyraźnie oddzieliła materiał od jego pochodzenia, wydobycia i historii powstawania.
Współcześni biurokraci z północy Europy mają ambicje regulować ścieżki materiałów poprzez odpowiednie rozwiązania prawne, na przykład paszporty materiałowe (Ecodesign for Sustainable Products Regulation) lub deklaracje środowiskowe produktu. Sprawcy problemów szukają rozwiązań technokratycznych. Upowszechniają się metody zmniejszenia negatywnego wpływu materiałów i obiektów z nich zbudowanych na środowisko: paszporty materiałowe, projektowanie na rozkładanie (Design for Disassembly), BAMB (Building As Material Banks). Projektowanie w myśl zasad gospodarki w obiegu zamkniętym podąża za Baconowską teorią materii. Jeśli przypiszemy te regulacje i tę teorię do środowiska[30], projektowania i budynków, prawdopodobnie zmniejszymy negatywny wpływ na systemy planetarne. Jeśli jednak przypiszemy je do przyrody, prawdopodobnie efekt będzie przeciwny. Integralność ekosytemów wiąże się z ich materialnością.
Ratunkiem byłoby zrównoważenie potrzeby wydobycia surowców z koniecznością ochrony krajobrazu i minimalizacji wpływu działalności wydobywczej na przyrodę. Odpowiednie planowanie i wdrażanie praktyk zrównoważonego rozwoju pomogłyby zminimalizować negatywne skutki praktyk ekstraktywistycznych i zagwarantować, że wydobycie materiałów odbywa się w sposób odpowiedzialny i zrównoważony.
Ludzkość musi ponownie powiązać architekturę z procesami pozyskiwania materiałów. Architektura może być agentem pozytywnej zmiany, jeśli my, architekci, z niezbędną dziś pieczołowitością będziemy wybierać rozwiązania materiałowe o najmniejszym negatywnym wpływie na środowisko. Dbanie o wspólne, skończone zasoby powinno być ważne dla dyscypliny, która potrzebuje ich w dużych ilościach. „Materia Prima” – projekt badawczy realizowany przez meksykańskie architektki Erikę Loanę i Gabrielę Sisniegę. Rozpoczął się w 2011 roku trzech lokalizacjach: Chihuahua, Morelos i Meksyk. Badaczki wielokrotnie odwiedzały i fotografowały te miejsca, rozpoznawały kontekst kulturowy, społeczny i środowiskowy ekstraktywizmu oraz jego wpływ na kształt terytorium i krajobrazu.
fot. Atlas Materia Prima