Marta Karpińska rozmawia z Marcinem Gierbienisem i Damianem Poklewskim-Koziełł

Marta Karpińska: W 2016 roku wygraliście konkurs na realizację budynku edukacji przyrodniczej w Leśnym Ogrodzie Botanicznym „Marszewo” w Gdyni. Obiekt został doceniony między innymi za innowacyjne użycie drewna. Przybliżmy czytelnikom wasze doświadczenia związane z tą realizacją oraz wasze zdanie na temat potencjałów i ograniczeń drewna klejonego krzyżowo (CLT), jego zastosowanie w polskich realiach. Czy przed konkursem mieliście do czynienia z projektowaniem budynków drewnianych?

Marcin Gierbienis: Przed Marszewem wzięliśmy udział w dwóch konkursach architektonicznych. W konkursie na Miejską Bibliotekę Publiczną w Mielcu sięgnęliśmy po drewno zarówno w konstrukcji, jak i wykończeniu elewacji oraz wnętrz. Byliśmy przekonani, że drewniane wnętrza, z natury pozytywnie oddziałujące na zmysły, idealnie się sprawdzą w tej funkcji. W kuluarach konkursu dowiedzieliśmy się, że projekt się spodobał – dostaliśmy II nagrodę – ale właśnie propozycja użycia drewna odstraszyła inwestora. W społeczeństwie wciąż jest zakorzeniony lęk przed drewnem. Zbyt mało osób kieruje się zaletami drewna: ujemnym śladem węglowym, odnawialnością, korzyściami dla naszego zdrowia. Parametry CLT czynią z niego alternatywę dla technologii konwencjonalnych, energochłonnych. Wiele materiałów źle się starzeje bez odpowiedniej konserwacji. Paradoksalnie inwestorzy i wykonawcy mniej się obawiają powszechnie stosowanych technologii budowlanych, mimo ich wad.

MK: Konkurs na budynek edukacyjny dla leśnej osady Marszewo zorganizowało Nadleśnictwo Gdańsk z siedzibą w Gdyni, dla budynku wygospodarowano miejsce na polanie, by lokalni leśnicy prowadzili zajęcia w swoim środowisku pracy. Drewno wydawało się więc oczywistym wyborem.

Damian Poklewski-Koziełł: Inwestor oczekiwał zastosowania drewna w realizacji. W wytycznych konkursowych wprost zapisano wymóg, że drewna należy użyć w najszerszym możliwym zakresie – od konstrukcji po wyposażenie wnętrz. Leśnicy zadeklarowali, że zaakceptują naturalne starzenie się drewna w elewacjach budynku. Wygrana w konkursie dała nam okazję do rozpowszechnienia wiedzy o CLT. Mieliśmy poczucie, że na świecie dokonuje się w kontekście tej technologii rewolucja, lecz omija Polskę. Zależało nam też, by architekturą pawilonu dać namacalny przykład proklimatycznego podejścia do projektowania, a zastosowaniem innowacyjnej technologii chcieliśmy podkreślić i wzmocnić edukacyjną funkcję pawilonu.

Budynek edukacji przyrodniczej w Leśnym Ogrodzie Botanicznym „Marszewo” w Gdyni, proj. Gierbienis + Poklewski, konkurs: 2016, realizacja: 2023Fot. Bartek Barczyk / dzięki uprzejmości
Gierbienis + Poklewski

MK: Skąd czerpaliście wiedzę o technologii CLT?

DPK: Teorii było pod dostatkiem: literatura fachowa, poradniki, internet. Czysta ciekawość zawodowa pchała nas do pogłębiania wiedzy na ten temat. Źródłem wiedzy były dla nas także programy telewizyjne, choćby brytyjski Grand Designs, dokumentujący budowę drewnianych domów jednorodzinnych przez prywatnych inwestorów i ich przygody z tym procesem. Oczywiście wiele uczyliśmy się w trakcie kolejnych konkursów, ale dopiero gdy wygraliśmy konkurs na Marszewo, pojawił się praktyczny problem: z kim my ten projekt zrealizujemy?

MG: Z konkursami bywa tak, że nie zawsze rozstrzygnięcie jest równoznaczne z natychmiastową realizacją zwycięskiego projektu. Brakuje pieniędzy albo proces inwestycyjny wstrzymują inne komplikacje. Nadleśnictwo cieszyło się z naszej wygranej i było zdeterminowane, by zrealizować naszą propozycję bez kompromisu, a więc zmierzyć się z innowacyjną technologią. Wcześniej nie organizowało żadnego konkursu architektonicznego. Koledzy z Lasów Państwowych pytali „naszych” leśników: „Po co robiliście konkurs? Przecież świetnie działa procedura «zaprojektuj i wybuduj»”. Wszyscy chcieliśmy pokazać, że konkursy architektoniczne są najlepszą drogą do jakościowej realizacji i wyznaczenia dobrych standardów.

W ciągu kilku tygodni od ogłoszenia wyników konkursu założyliśmy firmę i podpisaliśmy umowę z inwestorem na przygotowanie pełnej dokumentacji projektowej. Biuro Gierbienis+Poklewski powstało właśnie z myślą o realizacji projektu w LOB Marszewo. Entuzjazm leśników zmobilizował nas do intensywnej pracy: w krótkim czasie musieliśmy znaleźć firmy z różnych branż i niemal równolegle przygotować dokumentację potrzebną do uzyskania pozwolenia na budowę, realizacji projektu wykonawczego oraz aranżacji wnętrz.

Trudności zaczęły się od problemów ze znalezieniem konstruktora. Obdzwanialiśmy różne firmy, ale żądały od nas gwarancji, a my nie mogliśmy zapewnić, że wezmą udział nie tylko w etapie projektowym, ale będą także ten projekt realizować. Po długich poszukiwaniach w końcu zgodziła się z nami współpracować austriacka firma KLH – europejski lider rynku CLT. Przekazali kontakt do osoby, która pomogłaby nam w opracowaniu dokumentacji projektowej. Potem się dowiedzieliśmy, że wtedy ta firma nie uważała Polski za obiecujący rynek, przedstawiciele KLH jednak grzecznie z nami porozmawiali i zasugerowali kontakt z ich współpracownikiem z Wrocławia. Okazał się nim pan Lech Mikuła, świetny konstruktor z doświadczeniem jeszcze z czasów wrocławskiego Miastoprojektu. Bez niego na pewno nie zrealizowalibyśmy naszego pomysłu.

MK: Dlaczego tak trudno było znaleźć konstruktora?

DPK: Myślę, że chodziło o gabaryt budynku. Pawilon w Marszewie ma powierzchnię większego domu jednorodzinnego. Mała skala oznacza małe pieniądze, a zaangażowanie w ten projekt wymagało poruszania się po nieznanym gruncie, naukę nowej technologii – za duże ryzyko, za mało korzyści.

MG: CLT jest niestety drogą technologią, a więc skierowaną raczej do zamożnych klientów indywidualnych, nastawioną na budownictwo jednorodzinne. Mam wrażenie, że każde bardziej wymagające zadanie architektoniczne zniechęca do niej inwestorów i wykonawców – po co mieliby się wychylać ze swojej strefy komfortu i brnąć w potencjalnie ryzykowne przedsięwzięcia? Do tego czym innym jest realizacja prywatnej inwestycji, a czym innym budynek użyteczności publicznej. W realizacjach z sektora publicznego obowiązują znacznie surowsze procedury, związane choćby z bezpieczeństwem przeciwpożarowym. Czasem się dziwię, że zrealizowaliśmy ten projekt. O wyjątkowości tej sytuacji świadczy fakt, że nie wygraliśmy kolejnych konkursów, w których proponowaliśmy podobne rozwiązania oparte na drewnie masywnym.

Elewacje budynku edukacyjnego w Leśnym Ogrodzie Botanicznym „Marszewo” w Gdyni są wykonane z drewna opalanego
Fot. Bartek Barczyk / dzięki uprzejmości Gierbienis + Poklewski

DPK: Zespół Nadleśnictwa Gdańsk ogromnie nas wspierał. Wiemy, ile ich to kosztowało. Jeden z nadleśniczych przypłacił zmagania z tą inwestycją poważnymi problemami zdrowotnymi. Największym orędownikiem naszego projektu i najbardziej otwartą osobą ze strony inwestora, z którą mieliśmy okazję współpracować, był Witold Ciechanowicz. Również bez niego ta realizacja nie doszłaby do skutku.

MK: Znaleźliście konstruktora, inwestor wam sprzyjał. Co działo się dalej?

DPK: Budynek powstał z różnych materiałów. Staraliśmy się do minimum ograniczyć żelbet. Zastosowaliśmy go w konstrukcji piwnicy, ścianie kominowej, podporze schodów w konstrukcji stalowej. Elementy słupów i belek zostały wykonane z drewna litego, ściany – z paneli CLT. Elewacje zamarzyły się nam z drewna opalanego – również tą innowacją zafundowaliśmy sobie tor przeszkód. Zdawaliśmy sobie sprawę, że polskie przepisy budowlane zobowiązują nas do użycia materiałów i elementów budowlanych z kategorią NRO – nierozprzestrzeniania ognia. Problem w tym, że wszystkie dostępne impregnaty z atestami przeciwpożarowymi dotyczą drewna litego. Drewno opalane nie jest lite, bo zostało poddane obróbce termicznej. Mieliśmy więc obawy, że rzeczoznawca „ppoż.” nie wyda nam zgody na użytkowanie budynku, jeśli nie uzyskamy odpowiednich atestów na deski opalane.

MG: Bardzo nam zależało na urzeczywistnieniu wizji konkursowej. W projekcie przyłożyliśmy wielką wagę do uzyskania ciemnego koloru elewacji bez użycia farby. Decyzja wynikała z kontekstu: ciemne elewacje budynku naszym zdaniem lepiej harmonizowały z leśnym otoczeniem, jasne ściany tworzyłyby zbyt duży kontrast. Zainspirował nas dom pewnego małżeństwa, realizacja z jednego z programów popularyzujących architekturę. Mąż był architektem i własnoręcznie opalał deski na elewacje. Zachwyciło nas takie rzemieślnicze podejście. Pomyśleliśmy, że też sami poopalamy drewno, jeśli nie znajdziemy chętnego. Pan Ciechanowicz powiedział nam, że zna metodę, stosował ją. Istnieje zatem rodzima tradycja konserwacji drewna.

Skupiliśmy się na zdobyciu wymaganego atestu. Oczywiście zależało nam na bezpieczeństwie i przepisach, ale chcieliśmy także przetrzeć architektom i inwestorom drogę, by w przyszłości chętniej sięgali po ten materiał. Deska opalana świetnie się starzeje. Nie każdemu się podoba, nie do każdej inwestycji pasuje, ale nie jesteśmy skazani na czerń. Można manewrować intensywnością „opalenia”, a więc uzyskać rozmaite odcienie. Po dwóch latach od montażu na elewacji w Marszewie nie widać śladów użytkowania ani wpływu warunków atmosferycznych, deski zachowały atrakcyjną strukturę.

Elewacje budynku edukacyjnego w Leśnym Ogrodzie Botanicznym „Marszewo” w Gdyni są wykonane z drewna opalanego
Fot. Bartek Barczyk / dzięki uprzejmości Gierbienis + Poklewski

DPK: W opisie naszej pracy konkursowej powołaliśmy się na Shou Sugi Ban, pradawną japońską technikę opalania drewna. Zabezpiecza je przed czynnikami atmosferycznymi, szkodnikami, pleśnią i ogniem. Leśnicy woleli nawiązania do lokalnych źródeł. Bardzo nas to ucieszyło.

MK: Czy ten rodzaj drewna da się zabezpieczyć przeciwpożarowo wyłącznie opalaniem?

MG: Nie. Można się obyć bez chemii w prywatnym domu, tam nie ma obowiązku NRO, ale nie w obiekcie użyteczności publicznej. Dlatego zależało nam na badaniach technicznych. Chcieliśmy znaleźć rozwiązanie jednocześnie skuteczne, najmniej inwazyjne środowiskowo i estetyczne.

DPK: Porozumieliśmy się z inwestorem, że podzielimy się kosztami procedur w Instytucie Techniki Budowlanej. Leśnicy pokryli koszty badań; do nas – a właściwie wykonawcy, którego znaleźliśmy (firmy Cusom Zole Marcina Pietrzyka) – należało wykonanie kolejnych próbek drewna oraz ich transport do instytutu. Dzięki testom dowiedliśmy, że opalanie drewna nie zabezpiecza materiału przeciwpożarowo w stopniu, który pozwoliłby uzyskać kategorię NRO. W trakcie badania na próbkę jest nadmuchiwany strumień ognia. Jeśli płonie dłużej, niż pozwalają przepisy, to nie przechodzi testu i nie dostaje wymaganej kategorii. W ramach budżetu mogliśmy sobie pozwolić na kilka badań. Testowaliśmy drewno niezabezpieczone i zabezpieczone.

MK: Zabezpieczone czym?

MG: Najpierw zanurzaliśmy drewno w roztworze solnym, dostępnym na rynku. Uznaliśmy, że poprzez nasączenie zabezpieczymy je w sposób najmniej inwazyjny. Niestety, drewno wchodzi w reakcję z solą, więc na płaszczyźnie deski pojawiły się zmiany kolorystyczne.

DPK: Długo szukaliśmy rozwiązania, przekroczyliśmy termin inwestycji. Sprawdzaliśmy też różne warianty układu desek na elewacjach – na zakład, ze szczelinami, na pióro-wpust – bo i struktura elewacji może determinować tempo rozprzestrzeniania się ognia. Stanęło na tym, że deski osadzone na zakład dodatkowo zabezpieczymy lakierem wodorozcieńczalnym. Po tak impregnowanej desce ogień się ślizga, ale nie wnika w strukturę drewna i gaśnie w czasie zgodnym z przepisami. Lakier ma jednak tylko kilka lat gwarancji, więc co jakiś czas trzeba będzie deski ponownie zabezpieczyć chemicznie. Nie znaleźliśmy wzorcowego rozwiązania dla elewacji tego typu. Zgodę na zrealizowanie fasady z drewna opalanego uzyskaliśmy dla pawilonu w Marszewie na zasadzie indywidualnego dopuszczenia.

MG: Minęło już dobrych parę lat od naszych poszukiwań, wydawałoby się, że pomysł na elewację z drewna opalanego nie powinien zaskakiwać innowacyjnością. Przy montażu elewacji w Marszewie i badaniach nad drewnem opalanym współpracowaliśmy z polskim producentem desek, firmą Wood of Fire. Jakiś czas temu Damian i ja zaczęliśmy pracę nad artykułem naukowym i chcieliśmy od tej firmy wydobyć dane, na których podstawie obliczylibyśmy realne koszty energetyczne procesu opalania desek, określilibyśmy zabezpieczenia najmniej szkodliwe w kontekście zrównoważonego rozwoju itd. Wciąż opracowujemy wyniki. Trudno stworzyć w pełni ekologiczny produkt w postaci deski opalanej z kategorią NRO, który można by bez problemu kupić i zamontować w budynku użyteczności publicznej, co miałoby szansę przełożyć się na upowszechnienie rozwiązania.

MK: Czy elementy struktury budynku z CLT również przysporzyły wam problemów?

MG: Zanim weszliśmy na plac budowy, musieliśmy uporać się z brakiem wykonawcy. Szukaliśmy go kilka lat! Szybko przygotowaliśmy dokumentację, uzyskaliśmy pozwolenie na budowę, a potem przez dłuższy czas z projektem nic się nie działo. Miesiące mijały, a kolejne przetargi były unieważniane, bo oferty firm nie mieściły się w budżecie inwestycji albo oferentów nie było.

Wnętrze budynku edukacyjnego w Leśnym Ogrodzie Botanicznym „Marszewo” w Gdyni
Fot. Fotomohito / dzięki uprzejmości Gierbienis + Poklewski

DPK: W pewnym momencie leśnicy próbowali nas nakłonić do zmiany technologii – z CLT na konstrukcję szkieletową. Uznali drewno klejone za źródło problemów. Na tym etapie mieliśmy już niewielkie pole manewru, ponieważ jeszcze w trakcie konkursu zgodziliśmy się przekazać prawa autorskie zależne do naszego projektu. Inwestor mógł udostępnić naszą dokumentację pracowni architektonicznej. W tej sytuacji byliśmy gotowi zrezygnować, ale pod warunkiem, że nasz ewentualny następca weźmie na siebie pełną odpowiedzialność za realizację projektu. Uważaliśmy, że zmiana technologii pociągnie za sobą daleko idące konsekwencje, w nich upatrywaliśmy szansy dla siebie i na realizację projektu zgodnie z pierwotnymi założeniami.

MG: Paradoksalnie technologia CLT zagrała na naszą korzyść w tym kryzysowym momencie. Wiedzieliśmy już, jak trudno było sprostać rygorystycznym warunkom wynikającym z zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Nasz projekt wpasował się w te uwarunkowania dosłownie co do centymetra. CLT ma dosyć cienkie przegrody działowe. Zmiana technologii na inną konstrukcję, na przykład szkieletową, oznaczałaby zwiększenie gabarytów budynku i naruszenie warunków MPZP lub istotne zmiany w układzie przestrzennym, a on inwestorowi odpowiadał. Kontakt z Nadleśnictwem był ograniczony, zmieniały się jego władze, przyzwyczajaliśmy się do myśli, że projekt nie zostanie zrealizowany. Zaskoczył nas telefon, że ogłoszą dodatkowy przetarg, a jeszcze bardziej wiadomość, że zakończył się sukcesem, znalazła się firma gotowa podjąć się zadania i spełniła warunki inwestora.

DPK: Wykonawca w trakcie realizacji uczył się nowej dla siebie technologii. Szczególne wsparcie zaoferował austriacki producent paneli z CLT. Firma wykonawcza zdobyła szlify, obecnie realizuje kolejne projekty z użyciem CLT, ale początki budowy były bardzo trudne. W idealnej sytuacji na plac budowy przyjeżdżają panele, wszystko pasuje jak ulał, po paru dniach budynek jest gotowy. Niestety, w tej technologii decydują niuanse. Najlepiej pasują do siebie elementy drewniane, kiedy jednak łączysz stal z drewnem, pojawiają się problemy z niedopasowaniem.

Montaż struktury budynku z płyt CLT
Fot. Joanna Lubowicka / dzięki uprzejmości Gierbienis + Poklewski

MG: Co gorsza montaż konstrukcji wypadł w okresie wakacyjnym, drewno dłuższy czas leżało wystawione na działanie niekorzystnych warunków pogodowych. Wzorcowa realizacja w technologii CLT trwa – w zależności od skali obiektu – kilka, kilkanaście dni, ale tylko wtedy, gdy prace przebiegają płynnie. Tutaj wykonawca musiał poświęcić czas na zrozumienie specyfiki montażu, a pogoda utrudniała zadanie. Na pewno w przyszłości w opisie technicznym osobny rozdział poświęcimy sposobowi magazynowania i monitorowaniu stanu drewna podczas realizacji, zalecimy przemyślane osłonięcie paneli.

DPK: Toczy się dyskusja, czy drewno klejone można w ogóle uznać za materiał naturalny. W jego produkcji stosuje się chemię, ale znacznie mniej szkodliwą niż związki stosowane w drewnie inżynieryjnym kilkadziesiąt lat temu, wtedy sięgano na przykład po formaldehyd. Jestem zwolennikiem opinii, że drewno przetworzone do postaci paneli CLT pozostaje w znacznym stopniu produktem naturalnym. Przy własnej realizacji przekonaliśmy się, jak na drewno klejone krzyżowo wpływają warunki zewnętrzne. Zostaw panele na zewnątrz, pozwól, żeby zalał je deszcz, żeby oddziaływało promieniowanie słoneczne – skutki będą tak samo opłakane jak dla zwykłego drewna.

Na szczęście pod względem bezpieczeństwa przeciwpożarowego było o tyle prościej, że pawilon w Marszewie nie przekracza wysokości dwunastu metrów. Mogliśmy więc skorzystać ze stosunkowo niskiej kategorii zabezpieczenia. Im wyższy budynek, tym bardziej wyśrubowana norma. W wielokondygnacyjnych realizacjach z użyciem CLT obowiązują dodatkowe zabezpieczenia, drewno musi być obłożone płytami ogniochronnymi, a one nie zawsze są wliczane w ogólny bilans zużycia dwutlenku węglaw inwestycji.Pominięcie tych danych jest greenwashingiem. Na szczęście nie musieliśmy – i bardzo nie chcieliśmy! – zasłaniać drewna, nawet w tych miejscach, które zwykle się zabudowuje. Zrezygnowaliśmy z podwieszanych sufitów. Skoro budynek ma edukować, nie szkodzi, że wyeksponowane są kable – dzięki nim użytkownicy, głównie dzieci, dowiedzą się więcej o architekturze i funkcjonowaniu pawilonu.

MG: Oczywiście odsłonięte instalacje, kanały i kable staraliśmy się poprowadzić elegancko, nie chcieliśmy przypadkowego rysunku na ścianach. Od początku wiedzieliśmy, że nie będziemy kryć okablowania za płytami z fabryki. Zdecydowaliśmy się także na tańszą wersję paneli CLT, o wykończeniu opisywanym jako przemysłowe. Nie przeszkadzała nam nieidealność wnętrza, widoczne złączenia elementów i przekroje przegród. Wnętrze potraktowaliśmy eksperymentalnie, jak ekspozycję struktury ze wszystkimi wadami i zaletami.

Montaż struktury budynku z płyt CLT
Fot. Joanna Lubowicka / dzięki uprzejmości Gierbienis + Poklewski

DPK: Decyzję podyktowały ograniczenia budżetowe, ale swoje dołożył proces projektowy. Nasz obiekt, mimo niewielkiej skali, był dość skomplikowany konstrukcyjnie. Typowy dom jednorodzinny ma gęsty układ ścian, więc projektant nie musi oddzielnie się starać, by zapewnić sztywność konstrukcji. Układ wnętrz pawilonu w Marszewie wymusił na nas konstrukcję hybrydową: tam, gdzie drewno nie wystarczało, wspieraliśmy je konstrukcją stalową. Opieraliśmy się na wiedzy eksperckiej Lecha Mikuły. Maksymalnie ograniczyliśmy elementy stalowe, ale nie udało się ich uniknąć przy złączeniach. Uprzedzam wszystkich, którzy będą chcieli pracować w technologii CLT przy zamówieniach publicznych: jeśli na etapie projektu nie znajdziecie dostawcy drewna, to na etapie realizacji na pewno będziecie musieli wrócić do projektowania. Każda firma specjalizująca się w technologii CLT ma swój park maszyn, stosuje swoje oprogramowanie i urządzenia o określonych parametrach. Na etapie realizacji pojawiają się liczne komplikacje, wymagają kolejnych uzgodnień między architektem, wykonawcą a producentem. Trzeba być na to przygotowanym.

MG: Budowa w LOB Marszewo trwałaby znacznie krócej, gdyby nie utrudnienia na wielu polach związanych z konsekwencjami agresji Rosji na Ukrainę. Generalny wykonawca był w trudnej sytuacji, bo podpisując umowę, nie zakładał tak gwałtownego wzrostu cen ani wydłużonych terminów dostaw.

DPK: Szczęście w nieszczęściu, że Austriacy bardzo chcieli wejść na polski rynek, więc dostarczyli nam te panele w zakładanych kosztach i terminach.

MK: Skąd pozyskiwane jest drewno do produkcji CLT w Europie? Które kraje przodują w tej technologii?

DPK: Producenci drewna klejonego krzyżowo preferują miękkie gatunki drzew iglastych, najchętniej sięgają po świerk. Potentatami są kraje o dużym stopniu zalesienia i odpowiednich warunkach klimatycznych. Najwięcej produktów z drewna klejonego krzyżowo dostarczają Niemcy i Austria, a w produkcji drewna na podium plasują się kraje skandynawskie – Finlandia i Szwecja. Lasów mają dużo, w dodatku ich nie ubywa, wręcz przeciwnie.

MK: Przybywa lasów czy plantacji leśnych? Z punktu widzenia bioróżnorodności zdefiniowanie tych przestrzeni ma znaczenie.

Wnętrze budynku edukacyjnego w Leśnym Ogrodzie Botanicznym „Marszewo” w Gdyni Fot. Fotomohito / dzięki uprzejmości Gierbienis + Poklewski

DPK: Zgadza się, plantacje leśne wyjaławiają ziemię i niszczą bioróżnorodność. Rozwój branży CLT trwa zaledwie od kilu dekad, w trakcie tego procesu uczymy się także eliminować szkodliwe praktyki. Unia Europejska zaczyna wprowadzać legislację, która ma zapobiegać tworzeniu się leśnych monokultur. We Francji budownictwo z użyciem CLT rozpowszechniło się nie ze względu na obecność w tym kraju ogromnych obszarów leśnych – poziom zalesienia sięga 30 procent. Tamtejsze prawodawstwo nakazuje, by w budynkach użyteczności publicznej połowa zastosowanych materiałów pochodziła ze źródeł odnawialnych. Kiedy w 2022 roku załamały się łańcuchy dostaw i zabrakło drewna, francuscy architekci mieli ogromny problem. Żeby sprostać wymogom prawnym, musieli znaleźć inne rozwiązania. Jeśli Chiny zechcą zostać liderem budownictwa CLT, tamtejszy rynek jak gąbka wchłonie znaczną część drewna produkowanego w Europie.

MG: Oprócz KLH – lidera w branży – wiele innych firm jest świadomych, że produkcja wymaga ciągłej i efektywnej gospodarki leśnej, więc w imię zasad związanych ze zrównoważonym rozwojem dbają o to, by posiadać plantacje i monitorować zalesienie. Współcześnie normą są też certyfikaty, które pozwalają stwierdzić, że surowiec ma sprawdzony łańcuch dostaw. W LOB Marszewo także meble są drewniane, wybraliśmy topowe polskie marki, które równocześnie dbają o zrównoważony sposób pozyskania surowca i zrównoważoną produkcję.

MK: Czy nadal chcecie pracować w technologii CLT i propagować jej rozwój w Polsce? Które wzorcowe rozwiązania w tej technologii nie wpadają w pułapkę greenwashingu i zarekomendowalibyście je jako przyszły wyznacznik dobrych praktyk w architekturze?

DPK: Technologie do minimum ograniczające koszty ekologiczne, na przykład system Holz100, czyli drewno z drzew iglastych ścinanych zimą, na kontrolowanym obszarze, w określonej fazie księżyca. Są jednak niszowe, a nas zawsze interesowały rozwiązania na skalę masową. Udziałem w konkursie rozpoczęliśmy dyskusję o drewnie jako materiale budowlanym równoprawnym względem betonu i stali.

MG: Wśród sceptyków CLT pojawiają się głosy, że nie da się zastąpić betonu drewnem ze względu na skalę zapotrzebowania na nowe konstrukcje w przemyśle budowlanym. Tylko że w Polsce jesteśmy na etapie wdrażania tej technologii, nie mamy problemu z jej nadmierną popularnością. W 2016 roku byliśmy przekonani, że jeszcze góra pół roku i uwagę sędziów w konkursach architektonicznych będą zwracać innowacyjne rozwiązania z użyciem CLT, bo technologia się upowszechni. Nic takiego nie nastąpiło. Drewno klejone pozostaje wyborem bardziej ideowym niż ekonomicznym, bo po prostu jest drogie. Nie ma więc powodów do obaw, że masowo zaczną je stosować deweloperzy w wielorodzinnym budownictwie mieszkaniowym.

Architekci zdecydowali się na nieukrywanie okablowania instalacji elektrycznych w strukturze ścian. Drewno dominuje nie tylko w konstrukcji budynku, ale także w wyposażeniu wnętrz
Fot. Fotomohito / dzięki uprzejmości Gierbienis + Poklewski

Inspiruje nas europejska architektura społeczna powstająca na zamówienie publiczne, w której stosowane jest CLT. Ten sektor budownictwa w Hiszpanii, we Francji nie podlega stygmatyzacji jak w Polsce, jest polem najciekawszych eksperymentów, często popularyzowanych poprzez prestiżowe wyróżnienia, takich jak Nagroda Unii Europejskiej dla Współczesnej Architektury im. Miesa van der Rohe. Projekty nominowane w ostatnich latach pokazują, że architektura podlega ciągłym zmianom. Jeszcze trzydzieści lat temu nagroda trafiała z reguły do obiektów efektownych; współcześnie jury docenia propozycje realnie poszukujące rozwiązań proklimatycznych.

DPK: Genialna jest na przykład realizacja zespołu mieszkań socjalnych w Palma de Mallorca projektu hiszpańskiego biura HARQUITECTES. W tym budynku ponownie użyto materiałów z wyburzonego budynku starej szkoły. Kamień piaskowca oraz elementy ceramiczne i betonowe z rozbiórki trafiły do kompozytu, z którego potem zbudowano ściany wspierające stropy z CLT. Ta rygorystyczna osiowa konstrukcja modularna jest także świetnym przykładem architektury cyrkularnej.

Duńscy architekci starają się racjonalnie gospodarować panelami CLT, aby ograniczyć odpady. Nawet jeśli pojawiają się ścinki, są zbierane i trafiają do wytwórni płyt meblowych. Też próbowaliśmy w ten sposób wykorzystywać odpady, na przykład w drzwiach budynku w Marszewie. Technologia CLT eliminuje odpady, w przeciwieństwie do przemysłu cementowego. Zakłada również pełną biodegradowalność.

MG: Cieszy nas, że w Polsce, mimo trudnej sytuacji gospodarczej, pojawiają się kolejne inspirujące realizacje z wykorzystaniem tej technologii. W Aleksandrowie Łódzkim xystudio zaprojektowało budynek przedszkola. Wzbudził bardzo pozytywne emocje zarówno w środowisku architektonicznym, jak i wśród obserwatorów. Zastosowano tam hybrydową konstrukcję, ale najmocniej przykuwa uwagę atrakcyjna przestrzeń dla dzieci, zamknięta w archetypicznej formie z przegród CLT. Od tamtej realizacji xystudio w kolejnych projektach promuje tę technologię.

W ubiegłym roku otwarto bibliotekę w Choszczówce, zaprojektowaną przez pracownię Ambient. Prosty, ale bardzo udany budynek dyskretnie wkomponowano w drzewostan. Wybór CLT oraz drewniane wykończenie elewacji harmonijnie wpisały obiekt w naturalne otoczenie. Bez drewna taki efekt nie byłby możliwy.

Budynek Edukacyjny LOB „Marszewo” w Gdyni, rzut parteru. Rys. Gierbienis + Poklewski
1. hol z recepcją
2. zespół toalet
3. sala konferencyjno-ekspozycyjna
4. obiekt gospodarczy
5. obiekt gospodarczy

Inwestycje publiczne, z których korzystają dzieci i całe rodziny: przedszkola, biblioteki, mają ogromny potencjał edukacyjny. Może dzisiejsi dziecięcy użytkownicy takich przestrzeni w przyszłości będą podejmować decyzje o wyglądzie naszych miast. Wraz z upływem czasu wzrasta świadomość, że warto ponieść nieco wyższe koszty inwestycyjne, aby zyskać lepszą jakość życia i bardziej przyjazne środowisko. Uczymy się uwzględniać całkowity cykl życia budynku: oprócz kosztu budowy także eksploatację i potencjalną rozbiórkę. W miarę, jak nasze miasta się zagęszczają, rozważania o wyburzeniach nabierają realnych kształtów, a proces jest kosztowny i obciążający środowiskowo. Warto więc wybierać materiały z uwzględnieniem ich cyrkularności. Wierzymy, że im więcej osób doświadczy jakości nowoczesnej architektury drewnianej, tym więcej będzie chętnych do realizacji takich obiektów. Mamy nadzieję, że pozytywne doświadczenia przeważą nad arkuszem budżetowym w Excelu.

Budynek Edukacyjny LOB „Marszewo” w Gdyni, przekroje
Rys. Gierbienis + Poklewski